"Super Express": - O Cruyffie mówiono, że wyprzedza swoje czasy. Na czym polegała jego wyjątkowość?
Grzegorz Lato: - To był geniusz. Miał jakiś szósty czy siódmy zmysł. Na boisku zazwyczaj wybierał najlepsze i najbardziej niespodziewane rozwiązania. Lewa, prawa noga, strzał. Nie tylko prowadził grę, ale jak było trzeba, to i harował w obronie. Dla mnie to najlepszy piłkarz lat 60. w historii. Żaden Pele. Brazylijczyk to był typowy egzekutor. Dostał piłkę, to strzelił. A Cruyff był sercem i mózgiem Holandii.
Johann Cruyff uhonorowany! Kibice w Amsterdamie oddali mu cześć! [WIDEO i ZDJĘCIA]
- Znaliście się osobiście?
- Parę razy zamieniliśmy kilka zdań. Pamiętam, jak w jednym z najlepszych meczów polskiej reprezentacji, w 1975 roku graliśmy z Holandią w Chorzowie. Ponad 100 tysięcy ludzi na trybunach, schodkach, drzewach. Już kiedy staliśmy w tunelu, tumult był straszny. A Cruyff? Spokój. Pewność swoich umiejętności i klasa. Przed meczem z Anglią na Wembley spotkaliśmy się z Holendrami w Rotterdamie. Było 1:1. Po tym sparingu trener Michels i Cruyff ostrzegali Anglików, że z Polską czeka ich ciężka przeprawa. Mieli rację.
- Który z polskich zawodników z pańskich czasów najbardziej przypominał Holendra?
- Żaden. Kazio Deyna był wielki, ale Cruyff był jedyny i niepowtarzalny. Tacy piłkarze już się nie rodzą.
- W 1991 roku w telewizyjnej reklamie żonglował paczką papierosów, potem ją wykopał. Teraz umarł na raka płuc.
- Pamiętam tamten filmik. Chociaż palił po 40 papierosów dziennie, to kiedy dostał zawału, jednego dnia rzucił ten nałóg. Silny charakter. Cóż, odeszła wielka postać, ale skoro się rodzimy, to i musimy umrzeć. Pokój Jego duszy.