Ceremonia pożegnalna, jeżeli możemy to tak nazwać, odbyła się w czternastej minucie spotkania. Nieprzypadkowo. Cruyff właśnie z tym numerem występował przez większość kariery. Dostał go w okolicznościach zupełnie przypadkowych, ale jako człowiek wiecznie idący pod prąd, trzymał się go później kurczowo. Robiąc przy tym problemy w reprezentacji, w której w latach 70. - we wszystkich krajach zresztą, nie tylko w Holandii - numery zawodników podstawowej jedenastki rozpoczynały się od jedynki, a kończyły na jedenastce.
Holandia - Francja: Towarzyski hit w cieniu śmierci legendy
A tak wyglądało pożegnanie. Owacja na stojąco na stadionie w Amsterdamie.
14' Johan Cruijff. pic.twitter.com/Xa2iCL6S8K
— Dutch Goals And More (@DutchGoalsAMore) 25 marca 2016
Nietypowy sposób pożegnania najsłynniejszego holenderskiego futbolisty wybrali natomiast obecni piłkarze Oranje. Po trzynastu minutach starcia z Francją przegrywali bowiem już 0:2. Gole dla Trójkolorowych strzelili Antoine Griezmann oraz Oliver Giroud. Trafienie tego drugiego potwierdza niepokojącą diagnozę.
To Cruyff sprawił, że Holandia z europejskiego słabeusza, wskoczyła do światowej czołówki, a po jego odejściu znowu wylądowała na nizinach. Oby kryzys nie trwał zbyt długo.
13' GOAL! Giroud 0-2. #France #NEDFRA #Giroud #Friendly pic.twitter.com/5ZT1hM0OgW
— Dutch Goals And More (@DutchGoalsAMore) 25 marca 2016