– Wierzyłyśmy od początku, że jesteśmy dobrze przygotowane i pomimo, że nie miałyśmy dużo czasu, żeby opływać ten dystans w tej konkretnej osadzie, to wiedziałyśmy, że nie idziemy tutaj na wycieczkę, tylko walczyć o najwyższe trofea – mówiła Iskrzycka.
– Zgranie w osadzie jest bardzo ważne, ale w sumie cała nasza grupa jest tak przygotowana, że nie jest ważne, kto wsiądzie w osadę, a i tak osada jest w stanie świetnie popłynąć. My jesteśmy tego dobrym przykładem, bo miałyśmy dwa treningi, a o tym, że startujemy we dwójkę na tysiąc metrów, dowiedziałyśmy się tydzień przed mistrzostwami Europy – dodała Kołodziejczyk.
To pierwszy medal polskiej reprezentacji w Monachium, ale zapewne nie ostatni. W piątek znakomicie zaprezentowały się w przedbiegach złote polskie osady z mistrzostw świata w Halifax. Zarówno kobieca czwórka na dystansie 500 metrów z Karoliną Nają na czele, jak i Oleksii Koliadych w C1 200 metrów, pewnie wywalczyli bezpośrednie awanse do finału.
– Dla nas bardzo ważne są te pierwsze starty, ponieważ one pozwalają ponownie zaprzyjaźnić się ze stresem związanym z kolejnymi ważnymi dla nas zawodami. Zawsze bardzo nam zależy, żeby to były mocne biegi, by można było poczuć tę siłę i moc, czyli to, na co pracowałyśmy przez ostatnie tygodnie. Zarówno ten czwartkowy w dwójce, jak i piątkowy w czwórce były mocnymi przejazdami. Teraz dojdzie tylko trochę adrenalinki związanej z finałem, bo wiadomo, że finały zawsze wywołują dodatkowe emocje i zobaczymy, co będzie na mecie – mówiła Naja, która w Monachium, tak jak w Halifax, w czwórce pływa z Anną Puławską, Adrianną Kąkol i Dominiką Putto. Polki w swoim wyścigu pozostawiły w tyle konkurencję.
Do finału w K1 200 metrów pewnie awansowała również Marta Walczykiewicz, która również przypłynęła do mety pierwsza.
– Wreszcie ten start wyszedł, ale, jak zwykle, te pierwsze biegi w moim wykonaniu nie są idealne i zawsze się do czegoś przyczepiam. Tym razem też się tak się stało, ale wiem już co poprawić. Nazwisko zobowiązuje, bo przecież jest „walczy-kiewicz”, więc tanio skóry nie sprzedam i będę walczyć. Mój cel? Uzyskać dobry wynik i udowodnić samej sobie, że jeszcze potrafię walczyć – mówiła Walczykiewicz.
Dobrze pokazał się też bohater polskiej ekipy z Halifax Oleksii Koliadych, który w Kanadzie wywalczył złoto w kanadyjce na dystansie 200 metrów. W piątek w Monachium do mety przypłynął drugi, ale bezpośredni awans do finału gwarantowały trzy pierwsze miejsca. Koliadych twierdzi, że sukces w Kanadzie w żaden sposób go nie zmienił. – Jestem taki sam, nic się nie stało. Oczywiście, mistrzostwo świata to bardzo fajny wynik, ale jestem dalej sobą. Po prostu chcę osiągać jak najlepsze wyniki. Dziś najważniejsze było trafić do finału, a w finale już się okaże, kto jest najlepszy. Troszkę się nie udało ze startem, ale poprawię to w finale i będzie dobrze. Ostatnio dobrze mi idzie i z tego się bardzo cieszę – powiedział.
W finale C1 500 metrów popłynęła Katarzyna Szperkiewicz, która kilka godzin wcześniej wywalczyła awans do finału w C1 na 200 metrów. Na tym dłuższym dystansie finiszowała jako szósta. - Patrząc na wyniki z roku poprzedniego to pewnie była szansa na medal, ale teraz bardziej się skupiłem na dystansie olimpijskim, a ta pięćsetka jest dla mnie dodatkiem. Wyścig eliminacyjny na 200 metrów poszedł mi naprawdę dobrze, nieznacznie przegrałam z medalistką olimpijską i, choć oczywiście z pokorą, mogę optymistycznie patrzeć na niedzielny finał – mówiła Szperkiewicz.
W finale rywalizacji w C2 1000 metrów mężczyzn na siódmym miejscu finiszowali Dominik Nowacki i Łukasz Witkowski. Z kolei w finale B w konkurencji K1 500 metrów siódmą pozycję zajął Jakub Michalski. Świetnie w półfinale K1 500 metrów spisała się Anna Puławska, która ze sporą przewagą nad rywalkami wygrała i awansowała do finału A. Ta sztuka nie udała się za to w K2 500 metrów Wojciechowi Pilarzowi i Wiktorowi Leszczyńskiemu, którzy w półfinale finiszowali na piątej pozycji i popłyną w finale B.
W piątkowych eliminacjach startowały także inne polskie osady, które również pokazały się ze świetnej strony – Aleksander Kitewski w C1 500 metrów awansował do finału A, podobnie jak Jakub Stepun i Bartosz Grabowski w K1 200 metrów. Z kolei męska czwórka na dystansie 500 metrów w składzie Jakub Stepun, Bartosz Grabowski, Sławomir Witczak i Filip Weckwert popłynie w półfinale. Do finału B w K1 1000 metrów trafił Rafał Rosolski.
W sobotę Polacy, których wspiera sponsor polskiego kajakarstwa PGE Polska Grupa Energetyczna, mają szanse cieszyć się z medali – w finałach popłyną m.in. Wiktor Głazunow w C1 1000 metrów oraz Karolina Naja i Anna Puławska w K1 500 metrów.
– Ten cały sezon jest dla nas bardzo ważny. Czujemy się mocne od samego początku, więc bardzo nam zależało, żeby to potwierdzić podczas mistrzostw świata. A skoro tam wyszło to dlaczego nie zrobić tego ponownie podczas mistrzostw Europy? Jeśli wszystko powiedzie się po naszej myśli to będzie dla nas wspaniałe zakończenie sezonu – dodała Naja.
Mistrzostwom Europy w kajakarskim sprincie towarzyszy również rywalizacja o medale paraolimpijskich mistrzostw Europy sportowców z niepełnosprawnościami. W piątek brązowy medal w konkurencji VL1 200 metrów wywalczyła Karolina Bronowicz.