"Super Express": - Po zwycięstwie w Lahti znów nie ma pani czasu na odpoczynek. Kolejny pucharowy start już w czwartek, w Trondheim...
Justyna Kowalczyk: - Nie mam nic przeciwko temu, że mój sezon będzie trwał aż do połowy kwietnia. Przeciwnie - fajnie, że jeszcze tyle startów mnie czeka, bo uwielbiam biegać na nartach. Już szykuję się do igrzysk olimpijskich.
- Przecież jeszcze się nie skończył sezon przedolimpijski.
- Ale właśnie pod kątem igrzysk startować będę we wszystkich zawodach do końca tego sezonu. Nie ma dla zawodnika lepszej formy przygotowań niż częste starty. Trener chce, żebym osiągnęła liczbę pięćdziesięciu biegów w trakcie zimy.
- I to mówi zawodniczka przeziębiona?
- Owszem, nadal mocno kaszlę. Ale przed niedzielnym biegiem wykasłałam i wysmarkałam z siebie wszystko, co można. Najważniejsze, że gorączka przeszła. Mam nadzieję, że szybko się wygrzebię ze skutków ubocznych.
- Doczekała się pani przeprosin za faul ze strony Norweżki Brun-Lie w sobotnim finale B sprintu?
- Nie wiem, czy próbowała, bo szybko się stamtąd zmyłam. Cóż, to młodziutka dziewczyna i przykro mi, że przychodzi jej do głowy, by komuś przytrzymać kijek. Normalny zawodnik nie ma takich odruchów. Faule na trasie biegów narciarskich są nieuchronne, ale normalny człowiek przeprasza na mecie. A działanie umyślne jest karygodne.
- Cztery kolejne weekendy przyniosły pani zwycięstwa. Będzie kontynuacja?
- Postaram się to podtrzymać, ale rywalki są mocne i też chcą wygrywać, po serii moich zwycięstw postarają się pokazać pazury.
- Za metą niedzielnego biegu, w którym znokautowała pani konkurencję, była pani zadziwiająca świeża...
- Jak ktoś jest w formie, to za metą pada wyczerpany. Ale w Lahti miałam dużą przewagę i nie musiałam się napinać na finiszu.
- Ma pani prawo już teraz myśleć o tytule Sportowca Roku 2009.
- Tylko że ja nie chcę być sportowcem roku, wolę zostać najlepszą biegaczką sezonu 2008/09. A plebiscyty za bardzo mnie nie interesują.
- Po pani sukcesie ktoś napisał, że sportowcem roku będzie znów Robert Kubica.
- Nie boli mnie to. Taka jest natura ludzi, że zawsze będą szli za tym, co najbardziej popularne i tam, gdzie są największe pieniążki. Lepiej wykonywać swoją robotę, bo to daje tyle satysfakcji, ile nie dadzą plebiscyty.