Vancouver: Justyna Kowalczyk zdobyła złoto!

2010-03-01 4:00

Mamy złoto! Justyna Kowalczyk (27 l.) królową maratońskiego dystansu na igrzyskach olimpijskich w Vancouver. Polka po ciężkim finiszu biegu na 30 km odparła wściekły atak Norweżki Marit Bjoergen (30 l.) i pierwsza wpadła na metę z przewagą zaledwie 0,3 sekundy.

Justyna od początku wyścigu była w czołówce. Jednak na 8. km nasze serca zadrżały. Jej największa rywalka, Bjoergen, przystąpiła do szturmu i wydawało się, że może uzyskać wystarczającą przewagę. Nic z tego!

- Ani przed chwilę nie wątpiłam, że ją dogonię - mówiła później Kowalczyk, która spokojnie odrabiała straty, żeby dopaść Norweżkę na 5 km przed metą.

Kiedy dwie wielkie rywalki zbliżały się do mety na podbiegu, to Polka zaatakowała i to ona pierwsza wpadła na stadion w Parku Olimpijskim. Jadąc niezwykle mądrze, starała się odeprzeć wściekłe ataki przeciwniczki. Zamarliśmy, gdy Bjoergen zrównała się z Kowalczyk, bo wydawało się, że norweska maszynka do biegania znowu będzie górą. Ale nie tym razem! Justyna okazała się piekielnie mocna i zachowała minimalną przewagę do końca.

- Myślałam, że jestem najmocniejsza, ale Kowalczyk okazała się jeszcze silniejsza - doceniła klasę Polki Bjoergen.

Na złoto zimowych igrzysk musieliśmy czekać aż 38 lat. W 1972 r. w Sapporo Wojciech Fortuna wskoczył do historii polskiego sportu i nie znalazł od tamtego czasu następcy. Kowalczyk w Vancouver zdobyła medale we wszystkich kolorach, a ma jeszcze czwarty - brąz wywalczony przed czterema laty w Turynie.

- Nie czuję jeszcze zupełnie, że wchodzę do historii - przekonuje nasza mistrzyni, jedyna w dziejach zwyciężczyni wszystkich najważniejszych imprez biegowych - igrzysk, mistrzostw świata, prestiżowego cyklu Tour de Ski i Pucharu Świata. - To coś niesamowitego, jestem szczęściarą! - kręci z niedowierzaniem głową Justyna.

Tak wydarła medal

Start
Justyna zaczęła mocno, prowadziła od samego startu, narzucając rywalkom szybkie tempo

Atak
Na 22. kilometrze zaatakowała Bjoergen, ale Polka spokojnie odrobiła straty. Dopadła Norweżkę 5 km przed metą

Ostatni zakręt
Kiedy dwie wielkie rywalki zbliżały się do mety, Kowalczyk wyskoczyła zza pleców Bjoergen i jako pierwsza wpadła na stadion

Finisz
Morderczy finisz okazał się prawdziwym horrorem. Prowadząca Pol-ka odparła wściekłe ataki Norweżki i wygrała. Wyprzedziła Bjoergen o 0,3 s

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze