Kazimierz Greń pokazał ubranie z Dublina: Radzę udać się do okulisty!

2015-04-08 17:35

Kazimierz Greń (53 l.) zwołał konferencję prasową, na której po raz kolejny zaprzeczył zarzutom handlowania biletami przed meczem Irlandia - Polska w Dublinie. Prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej podkreślił, że jest niewinny, i zasugerował, że padł ofiarą intrygi, bo stał się niewygodny dla władz PZPN.

Wystąpienie Grenia miało emocjonalny charakter i trwało kilkadziesiąt minut. Działacz pokazywał dziesiątki slajdów, a pod koniec. wyciągnął nawet ubranie, w którym był w Dublinie.- Pseudoświadkowie mówili, że byłem ubrany na granatowo. Bzdura. Byłem ubrany na czarno. Kolejna sprawa: jakoś nikt ze świadczących przeciwko mnie nie wystąpił pod imieniem i nazwiskiem. To czego ten pan Krzysztof, bo takie personalia podawano w mediach, się bał? Sprzedawałem mu bilety czy może broń albo prochy? A może nawet czołg? - ironizował Greń, przy okazji pokazując spodnie, kurtkę i koszulę.

Zobacz: Greń ukrzyżowany w Wielki Piątek: MEMY po konferencji prasowej [WIDEO]

- Jeśli ktoś uważa, że to są granatowe rzeczy, to radzę mu się udać do dobrego okulisty.

- Idźmy dalej - ci, którzy niby ode mnie kupowali wejściówki, mówili też, że sprzedawałem bilety o wartości 50 i 70 euro. Kolejna bzdura! Wszystkie bilety, które należały do Podkarpackiego ZPN, miały wartość 50 euro. Zatem jeśli ktoś twierdzi, że sprzedawałem mu wejściówki, na których była cena 70 euro, to kłamie - tłumaczył Greń.

- Skoro niby podchodziły do mnie tabuny kibiców, to powinienem mieć kilka tysięcy złotych lub euro ze sprzedanych biletów. Tymczasem policja znalazła przy mnie 840 euro, które przywiozłem z Polski. A przy pani Błasik, również zatrzymanej w tej sprawie - 320 euro. To gdzie wyparowały te grube pieniądze, które miałem zarobić na handlu? - pytał Greń, sugerując między wierszami, że to mogła być intryga przeciwko niemu.

- Stałem się niewygodny w PZPN. W związku wiedziano, że lecę do Dublina, podpytywano mnie, którymi liniami lecę, kiedy wracam. Wszyscy wiemy, że na takich meczach biletami handluje dużo osób. A zatrzymano tylko mnie. Przypadek? - pytał Greń.

Kliknij: Jan Tomaszewski doniósł na Grenia do prokuratury! Co grozi członkowi PZPN?

Działacz nie odważył się jednak odpowiedzieć na żadne pytanie dziennikarzy. A szkoda, bo notatka irlandzkiej policji, zaprezentowana przez "Przegląd Sportowy", jednoznacznie wskazuje, że polski działacz - w mniemaniu Irlandczyków - biletami jednak handlował. Po drugie, nie ustosunkował się do informacji "PS", według których przed irlandzkim sądem przyznał się jednak do winy.

Greń zapowiada walkę w sądach, ale zdaje sobie sprawę, że w PZPN jest skończony. - W piątek mnie zawieszą, będą dążyć do wyrzucenia mnie ze struktur związku. Ale się nie poddam. Będę walczył o dobre imię do końca. Próbowano mnie medialnie ukrzyżować, jednak wciąż żyję. - mówi.

Najnowsze