To są liczby z kosmosu. Przyznał to, nie bez satysfakcji, nawet skrzydłowy z Wybrzeża Kości Słoniowej. - 47 tysięcy funtów za mecz. Do tego premie. Takich pieniędzy nie da się zarobić nawet w Realu Madryt - oznajmił piłkarz zdumionym dziennikarzom "L'Equipe". A te premie są wręcz absurdalnie wysokie. Władze Hebei China Fortune - nazwa idealnie pasująca do ich działań - wycenili każdego gola swojej gwiazdy na kolejnych 120 tysięcy funtów!
Dragomir Okuka: Chińczycy chcą Wayne'a Rooneya! Dają 100 milionów funtów!
Gervinho w Arsenalu Londyn zarabiał ponoć 60 tysięcy funtów tygodniowo. Musiał się jednak naharować. Czasem rozgrywał w tygodniu nawet trzy mecze. A w Chinach ma spokój. Jeden mecz tygodniowo, a jak dobrze pójdzie, to machnąć można od razu połowę wartości Bugatti Veyron, wycenionego na Wyspach Brytyjskich na astronomiczny milion funtów.
Do tej pory Iworyjczyk w Azji zdążył zarobić 167 tysięcy. Zagrał bowiem ledwie raz - liga chińska ma dość ślamazarny kalendarz - spędził na murawie 70 minut i od razu wpisał się na listę strzelców. Na Wyspach za tyle można spokojnie dostać nowiutkiego Bentleya Continental, choć akurat nie w najlepszej wersji.
Gervinho jednak biedniejszy niż Cristiano Ronaldo
A teraz krótka analiza. W sezonie ligowym zaplanowanych jest 30 kolejek. Puchar to dodatkowe dziewięć spotkań. Grasz w dobrej drużynie, masz jeszcze azjatycką Ligę Mistrzów - 14 dodatkowych meczów. Uda ci się coś wygrać, dorzucasz Superpuchar. Razem - 54 mecze. Poziom wciąż nie jest najwyższy, gwiazda ze Starego Kontynentu spokojnie może uzbierać w sezonie 20 trafień.
Roboty sporo, ale matematyka nie kłamie. Gervinho wynegocjował się sobie kontrakt, który łącznie może być warty nawet 5 milionów funtów rocznie! Na czysto, bez podatku. Cristiano Ronaldo mimo wszystko wciąż zarabia więcej. Prawie 300 tysięcy funtów tygodniowo. Gervinho niechybnie musiałby w każdym spotkaniu wpisywać się na listę strzelców ze dwa razy.