Gajewski rozpoczął swoją próbę w okolicach Trygortu pod Węgorzewem nad jeziorem Mamry. Płynął przez Kanał Giżycki, jeziora Niegocin, Boczne i Tałty. Przerwał ją po upływie półtorej doby na Śniardwach, przed newralgiczną drugą nocą, podczas której mogło dojść do halucynacji.
Płynął non stop, bez snu, ubrany jedynie w kąpielówki, czepek i okulary. Nie wolno mu było dotknąć dna jeziora ani burty łodzi obsługi. Posiłki przyjmował w wodzie. To samo dotyczy czynności fizjologicznych. Niestety, na trasie natrafiał głównie na falę płynącą w przeciwnym kierunku.
- Winna jest pogoda i po prostu nie dało się zrobić nic więcej – powiedział na Facebooku pływak rozżalony tym, że nie sprawdziły się prognozy. I zapowiedział, że podejmie kolejne próby, ale z pominięciem jeziora Śniardwy.

i
To była druga próba ustanowienia rekordu świata przez Krzysztofa Gajewskiego. Poprzednia, dwa lata temu, zakończyła się w połowie zamierzonbej trasy, w Okartowie.
Rok temu wrocławianin pobił rekord Europy - pokonał aż 110 km na akwenie Kopalni Wrocław.