Skoczek, który pod nieobecność Adama Małysza będzie liderem naszej ekipy w Japonii, jest już bliski formy, jaką prezentował w październiku, gdy w dwóch konkursach GP na igelicie był 1. i 5. Na razie jest 26. w klasyfikacji generalnej PŚ.
- Zdążyłem już nawet pomyśleć, że straciłem pół sezonu, ale doszedłem do wniosku, że wręcz przeciwnie. Po każdej porażce można się wiele nauczyć - mówi nam Kamil, który już korzysta z pomocy psychologa.
- Ta współpraca na pewno wiele mi da. Może wreszcie zacznę skakać w zawodach tak dobrze, jak na treningach - zdradza Kamil, który jest dobrej myśli przed Sapporo.
- Forma powinna przyjść lada chwila. Mam nadzieję, że będę skakał na swoim poziomie, czyli wysoko - kończy optymistycznie Kamil.