Marcin Lewandowski: Chcę przenosić góry i łamać bariery - WYWIAD

2011-10-05 4:00

Zdobył już złoto w mistrzostwach Europy na otwartym stadionie, srebro w halowych ME w Paryżu i czwarte miejsce w mistrzostwach świata w Daegu. Marcin Lewandowski (24 l.) uważa, że to nie kres jego możliwości w biegu na 800 metrów.

- Czwarte miejsce w mistrzostwach świata w Daegu uważam za lepszy wynik niż złoto ME. Mam tylko leciutki niedosyt z powodu miejsca poza podium. Ale w sumie jestem zadowolony - nie kryje Lewandowski w rozmowie z "Super Expressem" - Do medalu zabrakło bardzo niewiele (0,39 s - red.), więc udowodniłem, że jest on w zasięgu ręki i jestem w stanie walczyć z najlepszymi na świecie. Postaram się ich pokonać podczas igrzysk olimpijskich w Londynie.

"SE": - A jeszcze niedawno mówił pan, że dla białego biegacza samo miejsce w finale biegu na 800 metrów jest sukcesem…

- Bo tak rzeczywiście jest. Ale w tym roku wykonałem większą pracę i byłem mocniejszy niż w poprzednim. A mam jeszcze bardzo duże rezerwy treningowe. I chociaż w Polsce wielu ludzi jest zakompleksionych, to ja nie boję się marzyć. Chcę łamać bariery i robić to, co innym wydaje się nierealne. Chcę przenosić góry. Głęboko w to wierzę.

- Którą z barier już pan złamał?

- Mój menedżer, Holender Jos Hermens mówi, że nie może się napatrzeć na moje postępy. Twierdzi, że na bieżni zaczynam pływać, a nie biegać. Ale po to ćwiczę 20-metrowe przebiegi przy maksymalnej prędkości, by kontakt stopy z podłożem był jak najkrótszy.

- Czy pańska droga do marzeń będzie wiodła przez góry Kenii, tak jak w poprzednich dwóch latach?

- Tak, pojedziemy tam z Tomkiem, moim trenerem i bratem, na cztery tygodnie, w listopadzie i grudniu. Najpierw na wysokość 2000 metrów, a potem do sławnego Eldoret na 2300 m, gdzie trenuje mistrz świata David Rudisha. Jest tam i wysoko, i ciepło, trenuje się bardzo ciężko, pokonując po 25 kilometrów dziennie. Ale tak ma być, muszę przyzwyczajać się do wysiłku przy niedoborze tlenu. Ma to wydać owoce w letnim sezonie. A ponadto właśnie tam trenuje światowa elita biegaczy.

- Czy miejsce poza podium w Daegu nie spowodowało obniżenia stypendium sportowego?

- Nawet nie wiem, jak jest ze stypendium i czy wypadłem z finansowania przez Klub Londyn 2012. Na razie pieniądze nie są dla mnie najważniejsze. Skupienie uwagi na nich grozi utratą mentalności zdobywcy. Ja chcę skupić się na swoim celu: zostać najlepszym na świecie biegaczem na 800 metrów. A jak będą sukcesy, to będą i pieniądze.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze