„Super Express”: - Potrafi pan sobie wyobrazić samego siebie, komunikującego publicznie, że nie zagra pan w kadrze prowadzonej przez tego czy tamtego trenera?
Włodzimierz Lubański: - Nie, bo to jest postawienie warunków: albo on, albo ja. Sytuacja kompletnie niespotykana, przedziwna, w której zawodnik miałby decydować, kto będzie trenerem. Nie, tak być nie może.
- Sam fakt rezygnacji Roberta Lewandowskiego z przyjazdu na czerwcowe zgrupowanie zaskoczył pana?
- Różne sytuacje w życiu piłkarza się zdarzają. Przed meczem z Anglikami w Chorzowie też rozmawiałem telefonicznie z trenerem Kazimierzem Górskim, że przyjadę na zgrupowanie dopiero po paru dniach od jego rozpoczęcia. I dostałem na to zgodę. Ale to są kwestie bezpośredniego kontaktu i zaufania pomiędzy trenerem a zawodnikiem.
Zdobył medal mundialu, teraz łapie się za głowę przy sprawie Lewandowskiego. Matysik: „To nie przedszkole” [ROZMOWA SE]
- A tu najwyraźniej tego zaufania zabrakło?
- Nie było go, moim zdaniem, nie tylko w ostatnich kilku godzinach, ale i wcześniej. Tak mi się wydaje, kiedy patrzę na tę decyzję Lewandowskiego: albo on, albo ja. To są poważne rzeczy, które zapewne nie są podejmowane pod wpływem emocji w danej chwili. Ale jedną rzecz muszę dopowiedzieć: reprezentowanie kraju to wielkie wyróżnienie. Więc zadeklarowanie, że nie będę grał, nie będę zakładał reprezentacyjnej koszulki z tego czy innego powodu – na przykład bo straciłem do kogoś zaufanie - to troszeczkę za dużo.
- Rozumiem, że niespecjalnie pan to „obrażanie się” Lewandowskiego pochwala?
- Nie wiem, jak przebiegała rozmowa między selekcjonerem a piłkarzem. Natomiast pewne jest, że powinni rozmawiać bezpośrednio, a nie przez media. Zwłaszcza kapitan powinien mieć stały kontakt z trenerem. A obu stronom – mam wrażenie – jakby nie bardzo zależało na znalezieniu wyjścia z tej sytuacji. Ale obrażanie się? Nie, nie, nie… Trzeba pamiętać, że jesteśmy piłkarzami zespołu, który nazywa się Polska, reprezentujemy 36 mln Polaków. Więc rezygnacja z reprezentacji z takich powodów to o jeden krok za daleko.
- Przełożonym obydwu panów jest Cezary Kulesza. Co powinien zrobić prezes PZPN-u?
- Sam jestem ciekawe, co zrobi, bo jest to sprawa zupełnie wyjątkowa i precedensowa w historii polskiego piłkarstwa wyjątkowa. Zobaczymy, jak się zachowa, ale jakaś reakcja musi być, bo ta oddziałuje na całe piłkarstwo polskie.
Listkiewicz bezlitośnie o Lewandowskim. „Słabe zachowanie!”. Mocne słowa byłego prezesa PZPN [ROZMOWA SE]
- A gdyby pan miał podjąć decyzję?
- Na szczęście nie muszę (śmiech). Ale nie wolno tej sprawy zamieść pod dywan.
