Andrzej Gołota na wyborach w PZPN. Działo się podczas wywiadu dla "Super Expressu"
Wybory w PZPN odbyły się w poniedziałek 30 czerwca. Krótko po przemówieniu prezesa Cezarego Kuleszy na sali obrad pojawił się dość niespodziewany gość. Wkroczenie na salę… Andrzeja Gołoty mocno zainteresowało wszystkich obecnych. Były pięściarz lekko nieśmiało wszedł na salę, rozejrzał się przez chwilę, a potem zasiadł na miejscu przewidzianym dla specjalnych gości. Po drodze był proszony przez dziennikarzy o krótki wywiad, ale odmówił. Potem jednak porozmawiał krótko z „Super Expressem”.
- Co pan robi na zjeździe PZPN? - zapytaliśmy.
- Próbuję pomagać, żeby ta nasza piłka poszła do góry - zażartował Gołota.
- Na razie to ta nasza reprezentacja idzie do dołu... – drążyliśmy.
Gołota po tym pytaniu wycofał się, podał rękę naszemu reporterowi i grzecznie odmówił. Widać, że beznadziejna sytuacja polskiej piłki leży na sercu również byłemu fantastycznemu piłkarzowi. A o odpowiedź, jak ją uleczyć, jest niezwykle trudno...
Kłopoty, kłopoty Cezarego Kuleszy! Nowy-stary prezes PZPN stracił swoją świtę, gorąco na wyborach
Cezary Kulesza dalej prezesem PZPN. Ale bez swojej świty
W tle wizyty Gołoty odbyło się walne zgromadzenie PZPN. Baronowie spotkali się po to, żeby wybrać władze Polskiego Związku Piłki Nożnej na kolejne cztery lata. Wybory wygrał oczywiście Cezary Kulesza, który był jedynym kandydatem. Opozycja nie była w stanie wystawić żadnego kandydata. Kłopoty pojawiły się chwilę później, przy głosowaniu na wiceprezesów. Kulesza delegował na swoich najbliższych współpracowników Henryka Kulę, Macieja Mateńkę i Mieczysława Golbę. W pierwszej turze głosowania jego ekipa nie uzyskała poparcia. Kulesza był już lekko poirytowany, nie wszystko szło po jego myśli.
- To jest trudna chwila ci panowie pracowali ze mną cztery lata. Oceniam ich pracę pozytywnie. Wiem, że mają swój wkład w PZPN. Proszę o ponowne głosowanie – powiedział Kulesza, ale nic to nie dało. Kula, Mateńko i Golba znów nie uzyskali odpowiedniej liczby głosów.
Andrzej Gołota zaszczycił Toruń. Legendę przywitali po królewsku
