"Super Express": - Jak bardzo zaskoczył pana transfer byłego podopiecznego do Barcelony?
Marek Chojnacki: - Bardzo. Zazwyczaj, gdy zawodnik przechodzi do Chin, to po to, by zarobić na emeryturę, a on z tych Chin przebił się do Barcelony. Nie jest to zawodnik pierwszej młodości, ale może to taka polityka Barcy, że skoro stracili jednego Brazylijczyka (Neymar - red.), to postanowili go zastąpić innym?
- Podejrzewał pan, że Paulinho dojdzie do takiego poziomu?
- Nikt się tego nie spodziewał, także ci, którzy teraz twierdzą, że ŁKS się na nim nie poznał i z niego zrezygnował. Paulinho wyróżniał się techniką, jak na 18-latka był też nieźle przygotowany pod względem taktycznym, ale był chucherkiem. Grał twardo, ale przy każdym ostrzejszym starciu dodawał sporo od siebie i zachowywał się tak, jakby mu urwali nogę.
- Pan przesunął go wtedy ze środka pomocy na prawą obronę.
- Wtedy w środku pola miałem Sebastiana Milę i Mladena Kascelana i trudno było tam znaleźć miejsce dla Paulinho. Był dobry w destrukcji, dlatego grał u mnie na obronie.
- Jak doszło do zatrudnienia Paulinho w ŁKS-ie?
- ŁKS miał trochę problemów finansowych i właściciel spółki Daniel Goszczyński szukał jakiegoś wsparcia. Skontaktował się z litewskim biznesmenem Algimantasem Breikstasem, który był właścicielem litewskiego klubu Vilnius, w którym grał m.in. Paulinho. Breikstas wszedł w spółkę ŁKS i razem z nim do Łodzi przyjechało na wypożyczenie trzech Brazylijczyków, w tym Paulinho.
- Na ŁKS spadają gromy, że nie zatrzymał takiej perełki.
- Po tym, jak zapewniliśmy sobie utrzymanie, panowie Goszczyński i Breikstas poróżnili się. Breikstas zabrał kartę Paulinho i wrócił z nim na Litwę. Pojechałem tam i prosiłem, by Brazylijczycy zostali w ŁKS-ie, ale stwierdził, że ma na nich inny pomysł.
Barcelona kupiła Paulinho! Były gracz ŁKS-u Łódź kosztował FORTUNĘ
Byłemu piłkarzowi ŁKS Łódź groziła deportacja za spotkanie z gwiazdą porno!
To będzie wreszcie następca Neymara? Ousmane Dembele o krok od Camp Nou