Zamiast prymitywnych, pijanych, agresywnych tubylców zastali uśmiechniętych, życzliwych, kulturalnych ludzi. Jedynym obciachem był widok... Anglika obsikującego mur pod krakowskim pubem. Wcześniej filmowali Austrię, Szwajcarię i Portugalię na rok przed EURO. Okazało się, że w Polsce znaleźli najwięcej fajnych miejsc, ludzi i zdarzeń. Nawet w pociągu im się podobało. Szczęście, że jechali po jedynych dziś dobrych torach (Poznań - Warszawa) i w czystym wagonie. Mam nadzieję, że za 10 miesięcy wyjadą z podobnymi wrażeniami, a nie z podbitym okiem i ograbionym portfelem.
Z wielką pompą otwarto szkółkę Barcelony w Warszawie. Popieram pomysł, ale czekam na pierwsze rachunki dla rodziców, którzy zapiszą swoje pociechy do tej akademii.
O środki publiczne nie ma co się martwić. Kilkusetprocentowa podwyżka opłat gruntowych i raptownie drożejąca komunikacja miejska w stolicy gwarantują, że znajdzie się kasa na hiszpańską myśl szkoleniową.
Szkoda tylko, że medialne wydarzenia przykrywają upadek warszawskiego sportu. Orliki nie rozgrzeszą tych, którzy zgodzili się na rujnację kultowych obiektów Sarmaty, Warszawianki, Marymontu, Spójni czy Skry... Dziś jedynymi uprawianymi tam dyscyplinami są bieg po flaszkę i miłosne zapasy w krzakach.