Przyznaję, że w najśmielszych snach nie oczekiwalem, że będzie tak wspaniale. Samorządowcy, wolontariusze, kibice - stokrotne Wam dzięki! To Wy sprawiliście, że ziścił się sen o najlepszym EURO w historii. Wybaczyłbym nawet trenerowi Smudzie, że taktyka gry polskiej reprezentacji nie pasowała do tego turnieju. Wybaczyłbym, gdyby Franz powiedział: "moja wina, chciałem jak najlepiej, nie wyszło". Niestety, nasz selekcjoner (do 31 sierpnia wciąż na etacie) idzie w zaparte i wynajduje coraz to nowe powody porażki. Wielki hałas na stadionie był jednym z nich. Trener Czechów ma inną budowę ucha niż Smuda?
Ja też sypię popiół na siwiuteńką głowę. Za ostro potraktowałem długoletniego współpracownika w pewnym wywiadzie, za co spotkała mnie zasłużona kara w postaci propozycji opuszczenia loży na Stadionie Narodowym (dyrektor EURO 2012 w Polsce Adam Olkowicz krzyczał do autora: "Wyp... j!", czego świadkami byli goście loży VIP - red.). Forma nie była może elegancka, ale - jak mówił nieżyjący premier Lepper - "Wersalu już tu nie będzie".
Niektórym marzy się mundial w Polsce. Fajnie, że premier Tusk planuje na wiele rządów wprzód, ale bądźmy realistami: rok 2034 to pierwszy możliwy termin na polskie mistrzostwa świata. Gwiazdą reprezentacji będzie wtedy syn Roberta Lewandowskiego, a selekcjonerem - sędziwy Jerzy Dudek. A w domu spokojnej starości mecze obejrzą kumple z jednego pokoju: Lato, Olkowicz i Listkiewicz. Na szczęście wcześniej zorganizujemy w Polsce mistrzostwa świata kobiet, po których męski futbol zejdzie do podziemia.