Adam Peaty i jego dziewczyna

i

Autor: Instagram/eirimunro Adam Peaty i Eirianedd Munro

Mistrz olimpijski był w depresji i dużo pił. „Już jako nastolatek lubiłem się nawalić”

2020-05-16 10:33

Zgromadził worek medali we wszystkich najważniejszych imprezach świata, łącznie z igrzyskami olimpijskimi. Jest rekordzistą świata i jednym z najlepszych pływaków globu. Wszystkie te sukcesy nie przesłaniają jednak mrocznej strony. Adam Peaty, brytyjski król żabki, przyznał w rozmowie z „Daily Mail”, że wpadł w depresję, którą usiłował leczyć alkoholem.

Mistrz olimpijski z Rio w pływaniu na 100 m w stylu klasycznym opowiedział, że znalazł się w pewnym momencie w sytuacji, w której nic go nie cieszyło i nie widział sensu i perspektyw w robieniu czegokolwiek. Stracił radość życia. To się zdarzyło półtora roku temu. Złoty medalista olimpijski, 8-krotny mistrz świata i 12-krotny mistrz Europy zajął się wówczas balowaniem.

Medalista olimpijski będzie ojcem. Dowiedział się o tym po DRUGIEJ RANDCE [ZDJĘCIA]

Przyznał, że już po wywalczeniu złotego medalu w Rio w 2016 r. nachodziły go myśli depresyjne, ale to, co wydarzyło się dwa lata później, odcisnęło o wiele większe piętno. To był czas po porażce Peaty'ego na 50 m żabką w Igrzyskach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów w kwietniu 2018 roku – pierwszej przegranej od czterech lat. – Pod koniec 2018 roku wpadłem w najgorszy dołek – przyznaje Peaty. Nie mógł się pogodzić z tym, że mimo posiadania rekordu świata na tym dystansie, nie dał wtedy rady zwyciężyć.

– Zacząłem się zastanawiać, dlaczego przegrałem, skoro jestem najszybszy na świecie, wątpliwości zaczęły mnie zżerać. Przestałem wierzyć w siebie – wspomina dzisiaj. To wtedy zaczęła się nieustająca balanga...

Znamy wyniki sekcji zwłok ofiar wypadku z Bryantem. Podano DRASTYCZNE szczegóły

– Nie miałem żadnych zawodów pod koniec roku, a kiedy jesteś poza sezonem i w dodatku zabierasz się za balowanie i picie, to samo cię sprowadza w dół. Dużo tego wtedy było. Nie wykoleiłem się może całkiem, ale nie czułem w ogóle motywacji do robienia czegokolwiek – opowiada. – Zabrało mi trochę czasu, żeby na nowo poukładać priorytety. Na pewno nie da się leczyć umysłu piciem na umór – wyznaje 25-letni dzisiaj Peaty, który i dawniej nie stronił od kieliszka. – Jako nastolatek lubiłem się nawalić – nie ukrywa. – Jednak w pewnym momencie czujesz, że bycie zawodowym sportowcem to jest twoja najważniejsza rola i wszystko, co się z tym wiąże, musi być na pierwszym planie.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj