- Bałam się operacji, bo byłaby pierwszą w moim życiu. Na szczęście doktor Robert Śmigielski ocenił, że operacja nie będzie potrzebna - zdradza nam mistrzyni świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk.
Teraz przechodzi intensywną rehabilitację w sanatorium w Busku-Zdroju.
- Poddawałam się kąpielom siarkowym i borowinowym, bardzo pomogła mi terapia pulsującym polem magnetycznym. Jestem... najmłodsza w sanatorium, średnia wieku kuracjuszy wynosi tu około 60 lat - śmieje się Włodarczyk.
Po tym feralnym skoku w Berlinie wiele osób cytowało Anicie słynny rym: "Żeby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała" z wiersza Juliana Tuwima. Mistrzyni świata zamierza teraz odpowiadać tym osobom drugim zdaniem z wiersza Juliana Tuwima: "Ale gdyby nie skakała, toby smutne życie miała".
Włodarczyk ma nadzieję, że po udanych zabiegach w Busku za cztery tygodnie będzie już mogła rozpocząć przygotowania do nowego sezonu.
- Ale już z nowym trenerem, Krzysztofem Kaliszewskim, który w tym roku pomógł wrócić na podium Szymonowi Ziółkowskiemu (34 l.). Do współpracy z Czesławem Cybulskim, z którym rozstałam się w końcu lipca, nie powrócę. Przemyślałam to i uznałam, że nie chcę - mówi mistrzyni świata.