"Młot" walnął w jajo

2009-12-28 13:04

Drużyna Oakland Raiders przegrała z Cleveland Browns 9:23, ale wynik meczu nie jest dla nikogo ważny. Wszyscy w Stanach, od Atlantyku po Pacyfik, komentują fantastyczny wyczyn Sebastiana "The Polish Hammera" Janikowskiego (31 l.). On strzelił" "field goala" z 61 yardów!

Polskiemu kibicowi mówi to niewiele, więc wyjaśnijmy. "Field goal" to zdobycie punktów w futbolu amerykańskim przez kopnięcie piłki, która wpadła do bramki. A właściwie wideł ze słupków umieszczonych jakby nad bramką piłkarską do "normalnego" futbolu. Taki "field goal" wart jest 3 punkty.

Trafienie z 61 yardów czyli ok. 55 metrów może wydawać się łatwe. Tak daleko zwykłą piłką potrafi strzelić nawet junior. Ale wartość wyczynu Janikowskiego określa jego wyjątkowość. Tylko trzej zawodnicy NFL w historii zdobyli field goala z większego dystansu. Tom Dempsey i Jason Elam z 63 m, a Matt Bryant z 62 m.

Sebastian strzelał już kiedyś z 64 yardów i minimalnie chybił. Dlaczego to takie trudne? Ano dlatego, że w amerykańskim futbolu gra się piłką-jajem. Uderzona, nawet bardzo precyzyjnie, dostaje w miarę zwalniania lotu, bocznych rotacji. I wtedy złośliwe jajo potrafi skręcić w bok nawet o 2-3 metry.

Sebastian Janikowski to syn Henryka, który przed laty grywał w kopaną w Górniku Wałbrzych, a potem wyemigrował do USA. "Seb" uważany jest za najsilniejszego kickera (kopacza) w lidze. W roku 2004 podpisał kontrakt wart 10,5 mln dolarów, który niedługo się kończy. Po tym wyczynie z pewnością nie będzie miał problemów w podpisaniem kolejnego, co najmniej równie korzystnego.

Najnowsze