Złoty medalista olimpijski w pchnięciu kulą z okazji mikołajek wcielił się w rolę Świętego Mikołaja. Podobieństwo dostrzegła też Ania, która gładziła męża po brodzie.
- Ale prezenty na mikołajki kupiliśmy sobie wcześniej - zastrzega w rozmowie z "Super Expressem" Majewski. - A w niedzielę to robiliśmy już zakupy świąteczne. Bo ja właśnie wyjeż-dżam na zgrupowanie do Spały i wracam dopiero tuż przed Wigilią, więc to była ostatnia okazja - tłumaczy.
Majewski i jego mał-żonka odwiedzili kilka sklepów. Naręcze siatek w ręku Tomka systematycznie rosło.
- Kupowaliśmy prezenty pod choinkę dla bliskich. Co dokładnie? No, tego to nie mogę powiedzieć. Nie chcę, żeby dowiedzieli się z gazety, co dostaną - uśmiecha się sportowiec.