Taki zestaw zapewnił nam pierwszy w historii polskiego wioślarstwa złoty medal mistrzostw świata dla kobiet.
- A jednak blondynka potrafi myśleć. Przynajmniej, gdy wiosłuje - śmieje się Julia. - A dowcipy o blondynkach znam dobrze i wcale mi nie przeszkadzają - zapewnia. Pływanie z blondynką chwali sobie ciemnowłosa Fularczyk.
- Musi być zachowana równowaga, także w kolorze włosów - puszcza oko Magda. - Większość partnerek, z którymi odnosiłam sukcesy, była blondynkami - dodaje już poważniej.
Obie nasze złote medalistki studiują w poznańskiej AWF i reprezentują klub Tryton Poznań. Od pięciu lat próbowały wspólnego wiosłowania, ale prawdziwą załogę stanowią dopiero od wiosny. Michalska wiosłowała wcześniej głównie w jedynkach, a Fularczyk pływała z innymi partnerkami. Tegoroczny sezon rozpoczęły od ścigania się w czwórkach podwójnych. Po klapie w PŚ w Hiszpanii trener Marcin Witkowski stworzył z nich duet. Efekt? Puchar Świata i mistrzostwo świata!
Obie uzupełniają się znakomicie. Magda wcale nie ma pretensji, że większa sława spada na szlakową.
- Na drugiej "dziurze" czuję się jak w domu. Mam wspierać Julię, która ma zresztą więcej doświadczenia. Jest też tytanem pracy, no i bardzo wspiera mnie duchowo, bez niej zjadłyby mnie nerwy przed finałem - zachwala koleżankę. - A czy się kłócimy? Czasami, ale bez kłótni nie ma dobrych wyników - wyjaśnia.
Komplementami rewanżuje się Julia.
- Magda jest bardzo waleczna i zdeterminowana w dążeniu do celu - podkreśla. - Tylko czasami nie wierzy w siebie, ale dzięki temu mogę się wykazać jako motywatorka.