Krótkie zastrzeżenie: w przypadku poprzednich turniejów trudno robić podobną analizę. Spotkania rozgrywano wówczas często o tej samej porze, więc wskazanie pierwszych ośmiu bywa utrudnione. Co nie zmienia faktu, że ostatni raz podobny festiwal napastników oglądaliśmy w Hiszpanii w 1982 roku. Głównie dzięki Węgrom, którzy w starciu z Salwadorem ustrzelili... dwucyfrówkę, co do dziś jest absolutnym rekordem mistrzostw świata.
Zobacz również: Messi rozpoczyna pościg za Maradoną!
W 8 spotkaniach w Brazylii padło 28 goli. Średnia: 3,5 bramki/mecz. Porażająca. Podobne wyniki wykręcali piłkarze w latach 50 [rekord padł podczas MŚ 1954, gdzie piłkarze strzelali w trakcie 90 minut prawie 5,5 na mecz].
W porównaniu do niedawnych turniejów, progres jest wręcz zatrważający. Od Mundialu w USA średnia bramek regularnie spadała. W 2002 roku w Korei i Japonii w ośmiu spotkaniach padło 25 bramek, ale niemal połowa należała do Niemców, którzy rozbili Arabię Saudyjską. Cztery lata później powodów do ekscytacji było już mniej - zaledwie 18. Prawdziwy rekord indolencji padł jednak w RPA. Przy akompaniamencie wuwuzeli w ciągu trzech dni strzelono tylko 13 goli.
Teraz wydaje się, że sytuacja uległa diametralnej zmianie. Rozpoczęło się ofensywne szaleństwo?
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail