Na Wyspach przed meczem o być albo nie być angielskiego futbolu panowała ogromna mobilizacja. Telewizory wstawiano do biur, szkół i sklepów i tylko organizatorzy Wimbledonu uparli się i nie puścili na telebimie spotkania ze Słowenią. Ci, którzy zasiedli przed telewizorami, skoczyli z radości w 23. minucie. Wówczas to Defoe pokonał Samira Handanovićia.
To dodało skrzydeł piłkarzom Capello, ale lawinowe ataki nie przyniosły kolejnych goli. Największego pecha miał Rooney, który w sytuacji sam na sam trafił w słupek.
Anglicy przeważali, ale kilka razy serca ich kibiców zabiły mocniej, bo Słoweńcy oddali na bramkę Davida Jamesa sporo groźnych strzałów.
Wyspiarzom udało się jednak dotrwać do końca. Wyszli z grupy na 2. miejscu, do końca drżąc o awans, a przecież mieli ją wygrać bez problemu. Z taką grą mogą jednak zapomnieć o dalszych sukcesach w RPA.
Kiedy sędzia zakończył mecz, z awansu zaczęli się również cieszyć Słoweńcy. Dokładnie 5 sekund później przestali, bo Amerykanie strzelili bramkę...
Słowenia - Anglia 0:1
0:1 Defoe 23. min
Sędziował: Wolfgang Stark (Niemcy), widzów: 36 893
Słowenia: Handanović 4 - Brecko 3, Suler 3, Cesar 3, Jokić Ż 3 - Birsa Ż 3, Koren 3, Radosavljević 3, Kirm 3 (79. Matavz) - Ljubijankić 2 (62. Dedić Ż), Novaković 2
Anglia: James 3 - Johnson Ż 4, Upson 3, Terry 4, Cole 3 - Milner 4, Gerrard 3, Lampard 3, Barry 3 - Defoe 4 (82. Heskey), Rooney 3 (72. Cole)
GRUPA c