Liu pojawił się na gali IAAF w Monte Carlo. Oczywiście dziennikarze pytali go o zdrowie, na co wyrecytował przygotowany starannie tekst: - Lekarze powiedzieli, że operacja uda się i mają co do tego 99 % pewności. Moje szanse powrotu do wyczynowego sportu oceniają na 50-60%.
Nie było chyba medium w Chinach, które tych słów Liu nie powtórzyłoby parę razy. Liu Xiang pozostał bohaterem Kraju Środka mimo, że podczas igrzysk "zdefektował" w najmniej pożądanym momencie. Jego publicznie złożona obietnica, że "jeśli wróci do sportu, to poprawi swój rekord (12,88) w biegu na 110 ppł." ożywia nadzieje chińskich kibiców.
Nie dziwimy sie chińskim lekarzom, że żaden z nich nie odważył się na reprerowanie najcenniejszego ścięgna w tym ogromnym kraju. Ręka mogła im zadrżeć...