Najman: Nie kopcie mnie więcej

2009-12-14 9:16

- Mam tylko jedną prośbę: nie kopcie mnie w gazecie, bo już trochę kopów dostałem w ringu - tak zaczął rozmowę po walce Marcin Najman.

Bokser dzień po starciu z Pudzianowskim ledwie chodził, tak mocne były kopnięcia najsilniejszego człowieka świata. - Tańczyć i tak nie zamierzałem - uśmiecha się bokser.

Marcinowi Najmanowi nie jest jednak do śmiechu. Przegrał kolejną bardzo ważną walkę (wcześniej z Andrzejem Wawrzykiem o mistrzostwo Polski w boksie), zebrał tęgie baty od Pudzianowskiego oraz potężną porcję gwizdów od kibiców.

- Gwizdów nawet nie słyszałem, ciosów też nie czułem, taka była adrenalina. Poczułem je dopiero po walce - zapewnia. - Mam wielki szacunek do Mariusza Pudzianowskiego. Rozegrał to fenomenalnie taktycznie. Wiedział, że w boksie nie ma szans, więc dopadł mnie potwornie mocnym low kickiem...

Bokser nie żałuje, że zdecydował się na walkę z "Dominatorem". - Wyszedłem do ringu, przegrałem. Gdybym wytrzymał minutę, on zacząłby słabnąć, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej - rozmyśla Najman. - Przykro mi po porażce, choć wiedziałem, że to się może tak skończyć. Tylko nie spodziewałem się, że może mnie załatwić nogami. Wstyd? Nie. Dziś w Polsce, po tej walce, jest tylko dwóch facetów, którzy mogą wyjść do ringu z "Pudzianem". To Paweł Nastula i... ja!

Najnowsze