Jak twierdzi, od lat jego wzorem był Tomasz Majewski. - Tomek mówił kiedyś, że chyba do końca jego kariery nikt w Polsce z nim nie wygra. Mnie się to udało jako drugiemu Polakowi (wcześniej udało się to Bukowieckiemu - przyp. red.) - opowiada z dumą kulomiot LKS Puck.
Utrzymać się w kole
Kownatke uprawia wyczynowo sport od kilkunastu lat. Ale dopiero trzy lata temu pokonał barierę 20 m, uzyskując 20,13 m na otwartym stadionie. - Już w ubiegłym roku pchałem około dwadziestu i pół metra, ale nie potrafiłem utrzymać się w kole. Teraz wreszcie owoce wydaje wieloletni trening - podsumowuje.
Ten wielki sukces osiągnął... nie mając trenera. - Sam sobie jestem trenerem, ćwiczę w czasie wolnym od pracy. Miałem wcześniej kilku trenerów, ale jako nauczycielowi WF brak mi czasu, żeby do nich dojeżdżać - tłumaczy.
Na co dzień prowadzi lekcje WF w szkole w Starzynie koło Pucka.
Pcha kulą gumową
- W zimie mogę trenować w poniedziałki wieczorem i we wtorki w sali przy szkole. Ale pchać można tam tylko kulą gumową i to 6-kilogramową, lżejszą od stalowej. Dlatego obawiałem się, że przejście z gumowej na cięższą stalową może nie dać efektu w Toruniu. Na szczęście myliłem się - cieszy się.
Pokonał Majewskiego, ale nie ma stypendium sportowego. - Sam jestem swoim sponsorem, a wspiera mnie żona, także nauczycielka - mówi z humorem mistrz kraju. - Jedyna pomoc to odżywki od kolegi prowadzącego sklep właśnie z odżywkami. Za resztę płacimy sami, trochę się uzbierało, bo w pierwszych tygodniach tego roku miałem dwie kontuzje: naderwanie mięśnia nadgarstka i mięśnia łydki i wydałem tysiąc złotych na zabiegi i masaże. Ale opłaciło się, pokonałem mistrza - kończy.