Niech żyje sztuka i Barcelona!

2010-07-08 11:28

Popełniłem grzech niewiary, który niniejszym wyznaję, zwątpiłem w Hiszpanię. Ale niech mi będzie odpuszczone.

Przewrotny Vincente del Bosque to co naprawdę ze swoimi ludźmi potrafi, ukrywał najdłużej jak mógł. Hiszpańscy mistrzowie grali w tym mundialu oszczędnie. Tylko Honduras zwyciężyli więcej niż jedną bramką. Po boisku plątał się wyprany z formy – choć to talent wielki – Fernando Torres, a jego koledzy częściej grali w dziada, niż strzelali gole.

Aż do wielkiego starcia niemieckiego futbolowego rzemiosła z hiszpańską sztuką. Różnica na boisku w Durbanie była zdecydowanie większa od tej którą udokumentował kapitalny gol Carlesa Puyol. Del Bosque zrobił wreszcie miejsce do gry dla Andresa Iniesty, który do spółki z Xavim uniósł mecz na poziom dla rywali nieosiągalny. Barcelona...pardon, „Furia Roja” awansowała do finału.

Żal Niemców (i Polaków), którzy zdobyli naszą sympatię roznosząc w strzępy Anglię i Argentynę. Ale ich świetne rzemiosło okazało się za małe na Hiszpanię.

Najnowsze