Przed pierwszym meczem FC Barcelona – Inter w półfinale Ligi Mistrzów to gospodarze byli wyraźnym faworytem. Napędzeni sobotnim zwycięstwem w finale Pucharu Króla z Realem Madryt, nawet bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego mieli wykonać ważny krok w stronę kolejnego finału. Ten plan mocno skomplikował się już w 30. sekundzie, kiedy Marcus Thuram piękną piętką zamknął dośrodkowanie Denzela Dumfriesa i pokonał Wojciecha Szczęsnego. Po tym golu Barcelona ruszyła do ataku i stworzyła kilka groźnych okazji, ale to Dumfries ponownie został bohaterem w 21. minucie, gdy podwyższył wynik na 2:0 cudownym ekwilibrystycznym strzałem z kilku metrów po rzucie rożnym. Szczęsny przy obu golach nie miał nic do powiedzenia, a jego koszmar szczęśliwie szybko dobiegł końca.
Po koszmarze Szczęsnego w Barcelonie zaczął się kosmos
Już trzy minuty później Lamine Yamal popisał się kapitalną indywidualną akcją – minął dwóch obrońców i cudownym technicznym strzałem ze skraju pola karnego od słupka zmniejszył stratę Barcelony. Ten gol tylko napędził gospodarzy, którzy dopięli swego w 38. minucie. Pedri posłał idealną piłkę w pole karne do Raphinhi, a ten przytomnie zgrał głową do wbiegającego Ferrana Torresa, który z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Barca doprowadziła w ten sposób do remisu 2:2, a ostatnie minuty kosmicznej pierwszej połowy upłynęły pod przykrym znakiem urazów Jules’a Kounde i Lautaro Martineza. W przerwie boisko opuścił także Gerard Martin.
Druga połowa zaczęła się spokojniej, ale znowu to Inter stworzył pierwszą dogodną sytuację. Federico Dimarco uderzył jednak z obiecującej pozycji wysoko nad bramką, a kilka minut później został zmieniony. Już bez niego na boisku goście ponownie wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym, i to ponownie za sprawą Dumfriesa! Tym razem Holender wykorzystał w 64. minucie niepewne wyjście do piłki Szczęsnego.
Kosmiczny półfinał Ligi Mistrzów w Barcelonie. Szczęsny w bramce, Zieliński tylko na chwile
Raphinha bohaterem, Szczęsny uratowany. Zieliński wraca po kontuzji
Radość Interu nie trwała jednak długo, bo już minutę później to Barcelona wykorzystała stały fragment gry. Po krótkim rozegraniu z narożnika boiska piłka trafiła przed pole karne do Raphinhi, a ten huknął z całej siły od poprzeczki i piłka odbita od pleców Yanna Sommera wpadła do bramki! Byłby to już 13. gol Brazylijczyka w tej edycji LM, ale zaliczono go jako samobójcze trafienie bramkarza. Z 12 bramkami na koncie Raphinha i tak pozostaje najlepszym strzelcem Barcy w tych rozgrywkach.
Na tym emocje się nie skończyły. W 75. minucie Henrikh Mkhitaryan wykończył perfekcyjne dogranie od Dumfriesa, ale z minimalnego spalonego o czubek buta, co potwierdził system VAR. Te milimetry uratowały Szczęsnego, który ponownie nie zachował się najlepiej. Liczba Polaków na boisku powiększyła się w 81. minucie, kiedy powracający po kontuzji Piotr Zieliński zmienił Thurama. Nicola Zalewski cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych Interu, a gorąco było do samego końca. W 87. minucie Yamal sprytnie chciał zaskoczyć Sommera, ale piłka po jego technicznej sztuczce odbiła się od poprzeczki! Barcelona walczyła do końca i Raphinha w pierwszej minucie doliczonego czasu jeszcze raz spróbował szczęścia z dystansu, ale tym razem Sommer odbił jego potężny strzał na rzut rożny.
Wojciech Kowalewski o przyszłości Wojciecha Szczęsnego w Barcelonie. Chodzi o powrót ter Stegena
Po nim wynik już się nie zmienił, a kwestia awansu do finału LM pozostaje otwarta. Wszystko rozstrzygnie się w rewanżu, który już we wtorek (6 maja) na San Siro. Znikome szanse na powrót już w tym meczu daje się walczącemu z czasem Lewandowskiemu.
