- Uważajcie na Adama, znów będzie się liczył. Z pełnym przekonaniem deklaruję, że jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Uzyskaliśmy w stu procentach założone cele. I on, i jego koledzy osiągnęli lepszą proporcję mocy mięśni do wagi ciała. To jest podstawowe kryterium mocy napędowej, a od tego "napędu" zależy skuteczność techniki - wyjaśnia nam profesor Żołądź.
"Super Express": - Co konkretnie zmieniło się w przygotowaniach do nowego sezonu?
- Nie chcę wnikać w metody poprzedników trenera Kruczka. Istotne jest to, że Kruczek okazał się otwarty na nowe metody. Są one rozwiniętą formą tego, co dawało tak wspaniałe efekty do roku 2003. Rozwiniętą, bo wzbogaconą o wiedzę naukową z ostatnich lat. W skrócie polega to na wysokiej jakości pracy, ale z przerwami na regenerację organizmu. Ważne, że cała praca została zrealizowana, prawie bez urazów, z wyjątkiem kontuzji barku i przerwy w skakaniu Kamila Stocha.
- Czyli Małysz był "odtruwany" z ciężkiego treningu minionych lat?
- Tak, ale oczywiście nie chemicznie (śmiech). To była właśnie regeneracja organizmu, dbałość o wypoczynek. Tak rozumując, "odtruwanie" udało się. Już w drugiej połowie lata Adam znakomicie reagował na bodźce treningowe. Dysponuje znacznie większą mocą mięśni niż u progu lata i - co ważniejsze - potrafi tę moc zagospodarować. Jego obecna technika jest dostosowana do tej zwiększonej mocy.
- Czy moc mięśni można zwiększać bez względu na wiek?
- Do 25. roku życia można ją zwiększać naturalnie. Potem wymaga już bardzo finezyjnych metod, by uzyskać efekty. Tym bardziej że w skokach narciarskich nie można sobie pozwolić na przyrost przez zwiększenie masy ciała, jak u sprinterów.
- A czy doczekamy się wreszcie w miarę równej drużyny?
- Cała kadra poczyniła postępy, ale Adam większe od innych. W kadrze są młodzi chłopcy, którzy w dzieciństwie nie trenowali tak ciężko jak Małysz. Kilku z nich może nas jeszcze miło zaskoczyć. Jeśli w jednym konkursie oddadzą po dwa dobre skoki, to nasza drużyna może powalczyć o naprawdę wysokie miejsce.
Zregeneruj się jak Małysz
Profesor Jerzy Żołądź: - Trzeba rozpocząć od zastanowienia, jak wygląda nasze funkcjonowanie w najbliższym otoczeniu, a zwłaszcza w miejscu pracy, ile pracujemy i czy mamy z tego satysfakcję. Jeśli tutaj jest problem, należy wziąć urlop, podczas którego minimum 30-40 minut należy codziennie poświęcić na spacer, inne czynności niezwiązane z pracą, czytanie książki, a jeśli jest akurat zima - oglądanie w telewizji skoków narciarskich. Dobrze byłoby powtarzać te "regenerujące" czynności co trzy miesiące, na przykład korzystając z trzydniowych wyjazdów za miasto.