Pływaczka nie wyjedzie więc na dłużej na Węgry, gdzie mogłaby ćwiczyć pod okiem trenera Gyoerga Turiego. Możliwe są jednak doraźne konsultacje.
- Kończę studia, myślę o rozpoczęciu kolejnego kierunku, a chciałabym też rozwijać się w życiu prywatnym, rozwijać swoją osobowość i umiejętności zawodowe - mówi "Oti".
Można też przypuszczać, że trudno byłoby jej rozstawać się na długo ze swoim chłopakiem, Michałem i z rodzicami. Gdy w roku 2001 trenowała w Hanowerze, tęskonota za domem ściągnęła ją do Polski po kilku miesiącach.
- Odbyliśmy długą rozmowę z Pawłem Słomińskim. Każde z nas powiedziało, co mu się nie podobało w dotychczasowej współpracy. Chciałabym, aby przyszłe plany przygotowań były odtąd układane wspólnie - wyjawia Otylia, która wkrótce ma zostać magistrem WF.
- Muszę teraz dużo popracować nad techniką, w tym nad skokiem ze słupka. Zamierzam też poradzić sobie wreszcie z problemami zdrowotnymi, a zwłaszcza z powtarzającym się zapaleniem zatok. A jeśli zdrowie nie będzie szwankować, to treningi będą systematyczne, bez nadganiania zaległości. I nie będzie trzeba pływać aż po 8-9 kilometrów dwa razy dziennie.
Od roku 1999 startowała zawsze w najważniejszej imprezie sezonu. W roku 2009 może opuścić MŚ,
- A jeśli już, to będzie to tylko start kontrolny -zapowiada.