Marcin Urbaś to były halowy mistrz Europy i rekordzista Polski w biegu na 200 metrów (19,98 s). Wydawałoby się więc, że kochający szybkość biegacz zostanie zatrzymany za przekroczenie prędkości. Tymczasem prowadzący hondę civic Urbaś popełnił... drobne wykroczenie na drodze.
- Jechaliśmy z dopuszczalną prędkością, powodem zatrzymania było to, że zmieniłem pas w niewłaściwym miejscu - wyjaśnia "Super Expressowi" Urbaś. - Mój błąd. Wiedziałem, co zrobiłem źle i od razu przyznałem to policjantom.
Znany lekkoatleta spodziewał się, że będzie musiał zapłacić kilkusetzłotowy mandat. Funkcjonariusze byli jednak wyrozumiali.
- Dostałem tylko upomnienie, obyło się bez mandatu i punktów karnych. Policjanci byli wprawdzie stanowczy, ale mili - zapewnia.
Co ciekawe, funkcjonariusze nie wiedzieli, kim jest kontrolowany kierowca. Nie rozpoznali również czekającej na Urbasia w samochodzie Otylii Jędrzejczak.
- Zdziwili się, gdy zobaczyli, że fotoreporter robi nam zdjęcia - opowiada Urbaś. - Zarówno ja, jak i Otylia byliśmy w dobrych humorach. Gdy nas zatrzymano, Oti zadeklarowała, że... zapłacimy mandat po połowie. Na szczęście nie było takiej konieczności - śmieje się na koniec Marcin Urbaś.