W ostatniej kolejce II ligi Widzew zagrał kolejne fatalne spotkanie, przegrywając w Łodzi 0:1 ze Zniczem Pruszków. Bezpośredni awans wywalczył tylko dzięki temu, że GKS Katowice zaledwie zremisował 1:1 z Resovią, przez co nie zdołał wyprzedzić łodzian w tabeli. Po końcowym gwizdku, kiedy widzewiacy czekali na murawie na wieści z Katowic, rozwścieczeni ich postawą kibice skandowali do nich "Wypier..., wypier...!". Potem przy ogłuszających gwizdach grupa kiboli wtargnęła na murawę. Zanim interweniowała policja, zaatakowali piłkarzy, zrywając z nich koszulki, a młody Robert Prochownik dostał jeszcze od jednego z bandytów cios w twarz, co doskonale widać na krążącym w sieci wideo. Akurat 18-latek był Bogu ducha winny, bo w całym sezonie grał bardzo mało, a w meczu ze Zniczem wszedł na ostatni kwadrans i na tle beznadziejnych kolegów wyróżnił się ambitną postawą. - Nie dziwi mnie zdenerwowanie kibiców i że są na nas źli. Nie tak to powinno wyglądać. Mogę tylko przeprosić fanów za styl i za naszą grę po pandemii - stwierdził piłkarz Widzewa Bartłomiej Poczobut. O skandalu po meczu Widzew - Znicz pisaliśmy też TUTAJ.
Po meczu Widzewa ze Zniczem i skandalicznej zadymie na murawie policja zatrzymała sześć osób. Niewykluczone są kolejne zatrzymania - poinformowało w niedzielę PAP biuro prasowe policji w Łódzkiem. "Tuż po zakończeniu meczu organizator wystąpił do policji o interwencję w związku z wtargnięciem na płytę boiska kilkudziesięciu kibiców. Policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego. Łącznie zatrzymano sześć osób w wieku od 29 do 39 lat" - relacjonuje biuro prasowe. Zatrzymani odpowiedzą za wtargniecie na murawę i za znieważenie funkcjonariusza policji. Trwa przeglądanie zapisów monitoringu oraz materiałów filmowych policji w celu identyfikacji innych osób, które dopuściły się naruszenia przepisów.