Małachowski prawie cały zabieg śledził na ekranie monitora.
- Trochę patrzyłem, a trochę przysypiałem - wyjawia nam Piotr. - Ten fałd był bardzo przerośnięty i powodował ucisk w kolanie. Już go nie ma, mam nadzieję, że za dwa tygodnie zacznę się już ruszać.
- Dwa lata temu zoperowano panu palec, rok temu pachwinę, teraz kolano. Co będzie następne?
- Nie szykuję już niczego więcej pod skalpel chirurga, ale doktor Śmigielski mówi, że trzeba by kiedyś wydobyć szkliwo z rzepki kolanowej. Tylko to wymaga kilku miesięcy rehabilitacji, a na taki luksus mógłbym sobie pozwolić dopiero po wygranych igrzyskach olimpijskich (śmiech).
- Kłopoty ze zdrowiem to jedno, ale na mistrzostwach świata w Daegu zawiodła raczej psychika.
- Teraz jest w porządku, patrzę optymistycznie w przyszłość. Zresztą, gdybym sądził, że niczego lepszego już w sporcie nie uzyskam, to operacja byłaby niepotrzebna, w codziennym życiu ten fałd bowiem mi nie przeszkadzał. Ale dzięki tej operacji mam teraz wielką ochotę do treningu i determinację, by osiągnąć sukces na igrzyskach olimpijskich w Londynie.