Podatkowa bomba wybuchnie pod koszem i siatką

2010-03-06 10:41

Wczorajszy "Super Express" wywołał trzęsienie ziemi 9 w skali Richtera w polskiej piłce nożnej. Po nim nastąpiło tsunami pod siatką i koszem. Okazuje się bowiem, że praktyki unikania płacenia wyższych podatków przez podpisywanie umów z klubami "na firmę" (płaci się wtedy 19 procent podatku liniowego, zamiast ponad 30) to masowa praktyka także w koszykówce i siatkówce.

- Szacuję, że 90 albo i więcej procent polskich koszykarzy podpisuje z klubami umowy "na firmę". Wielu graczy PLK może w związku z tym znaleźć się w kłopocie. Jako szef ligi nie jestem stroną w tym sporze, mogę tylko sugerować pewne rozwiązania, wzór kontraktu, który nie kolidowałby z prawem skarbowym - mówi Jacek Jakubowski (37 l.), prezes Polskiej Ligi Koszykówki.

Patrz też: SZOK! Polscy piłkarze oddadzą miliony do Urzędu Skarbowego!?

Wśród tych nielicznych, którzy nie połakomili się na łatwy, ale ryzykowny zysk, rozliczając się "na firmę", jest były reprezentant Polski - koszykarz Anwilu Włocławek Andrzej Pluta (36 l.). - Mniej więcej 7 lat temu uciekłem od rozliczania się z fiskusem przez własną firmę, bo moje biuro rachunkowe zasugerowało, że może to być nielegalne.

Czy istotnie tak jest, do końca nie wiem, bo ile urzędów skarbowych w Polsce, tyle może być interpretacji. Ja chciałem spać spokojnie, dlatego rozliczam się na podstawie skali podatkowej na umowę-zlecenie, czyli płacę wysokie podatki. Samej składki zdrowotnej 30 tysięcy złotych rocznie - zdradza Pluta.

Gilewicz odradza rozliczanie na firmę

Podobnie jak Pluta spokojnie śpi były reprezentant Polski w piłce nożnej Radosław Gilewicz (39 l.). - Przez 14 lat grałem za granicą, dlatego nie obawiam się teraz w Polsce kłopotów z powodu rozliczeń z urzędem skarbowym. Gdybym jednak nadal był piłkarzem, nigdy bym się nie zdecydował na taki krok jak Grzegorz Jakosz. Trzeba rozdzielić prowadzenie firmy i grę w piłkę. Profesjonalne kluby nie powinny wchodzić w takie układy z zawodnikami - sądzi Gilewicz.

Prawdopodobnie takich rozsądnych jak Pluta czy Gilewicz jest niewielu w polskiej siatkówce.

- U nas rozliczania klubów z zawodnikiem przez ich firmy to powszechna praktyka - mówi Kazimierz Pietrzyk (68 l.), prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - Wiadomo, chodzi o 19-procentowy podatek liniowy. Jakiś czas temu prawnicy tłumaczyli nam, że jeśli sportowiec wystawia faktury kilku podmiotom, na przykład klubowi, reprezentacji i komuś jeszcze, to nie powinien mieć kłopotów. Według innej opinii prawnej kryterium uznania, że siatkarz prowadzi pozarolniczą działalność gospodarczą, jest ponoszenie ryzyka finansowego. Ostatnio interpretacje są inne. Państwo szuka dodatkowych źródeł dochodów i dlatego tak uważnie przygląda się umowom sportowców.

Najnowsze