Kadra trenowała wczoraj tylko rano, a że pogoda w Lienz była doskonała, to piłkarze bardzo chętnie skorzystali z wolnych chwil po południu. Na kolejce tyrolskiej, na którą poza Wasilewskim wybrali się m.in. Dudka, Sobiech, Grosicki, Glik i Mierzejewski, najpierw trzeba było wagonikiem wjechać na górę, a potem zaczynała się zabawa.
Każdy piłkarz wsiadał do specjalnego pojazdu i mknął w dół. Niektórzy najpierw trochę się bali, ale potem tak się rozkręcili, że zjeżdżali po raz drugi. Zabawy i śmiechu było mnóstwo. Wasilewski, znany z tego, że niczego się nie boi, generalnie był zadowolony, choć przyznał, że jechałby jeszcze szybciej, gdyby nie kolega przed nim, jak to określił, "hamulcowy".
Ci, którym nie pasowała perspektywa szalonego zjazdu z góry, wybrali się z kolei na spacer po miasteczku. Gracze mieli czas wolny do kolacji. Dziś już natomiast żadnych rozrywek nie będzie, bo o 17.00 mecz ze Słowacją.