Pierwszy ringowy występ i... porażka. Potem zwycięstwa przeplatane z porażkami. W "antrakcie" dostaje nożem w serce na dyskotece. Lekarze stwierdzają, że gdyby wtedy pomoc nadeszła 2 minuty później, już od 6 lat by nie żył.
Praca bramkarza w klubach, ringowe występy w kick-boksie. Żeby dorobić kilka złotych, zatrudnia się jako sparringpartner mistrza świata Kotaya. Okazuje się, że ma talent do boksu i dostaje od polskiego "Dona Kinga" propozycję przejścia na zawodowstwo. Po kilku latach ringowych bijatyk sensacyjnie zdobywa mistrzostwo Europy. Zwycięża Murzyna groźniejszego niż Antonio Tarver.
A potem... oświadcza się w ringu narzeczonej "Mrówce". Zaręczynowy pierścionek, kamery telewizyjne. Komentując pojedynek Jackiewicz - Bonsu w telewizji dwukrotny mistrz olimpijski w boksie, twardziel nad twardzielami, Jerzy Kulej płacze ze wzruszenia.
Czy jeszcze czegoś, panie Stallone, w tym scenariuszu brakuje? Nie ma sprawy, nie trzeba fantazjować. Może być o potwornie silnym lewym sierpowym Bonsu, po którym biceps Jackiewicza (przydomek "Waleczne Serce") napuchł jak bania. Może być o niszycielskim sierpie w wątrobę, po którym odbiera odech, ale trzeba się uśmiechać, żeby rywal nie dowiedział się o kryzysie... Może być jeszcze o przedszkolu, które "Polski Rocky Balboa" wspólnie z "Mrówą" (czyli Martą) założyli w Mińsku...
Zresztą, co ja panu opowiadam. Niech pan sam przyjedzie i się przekona. Na pewno Pan nie pożałuję. Kolejny Oscar za "Rocky'ego" ma pan pewny...