Waldemar Marszałek

i

Autor: FOT. STANISŁAW IWIŃSKI Waldemar Marszałek

Przebite płuco, zdruzgotane biodro, śmierć kliniczna. Legendarny polski sportowiec przeżył to wszystko. Waldemar Marszałek kończy 80 lat

2022-04-13 12:37

13 kwietnia obchodzi okrągłe urodziny. Uprawiał niebezpieczny sport, wielokrotnie balansował na granicy życia i śmierci. Liczbą kontuzji i urazów mógłby obdzielić wielu zawodowych sportowców, jest chodzącą legendą sportu motorowodnego. 80 lat kończy Waldemar Marszałek, jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców, wielokrotny motorowodny mistrz świata i Europy, 33-krotny mistrz kraju.

Marszałek nie ukrywa, że wielokrotnie ocierał się o śmierć. Ale po ciężkich przeżyciach na wodzie zawsze wracał. – Nie zaprzeczę, lubiłem tę adrenalinę, ale zabić się nie chciałem – zapewnia wybitny zawodnik, urodzony 13 kwietnia 1942 roku w Warszawie. Marszałek sześciokrotnie stanął na najwyższym podium mistrzostw świata, a czterokrotnie był mistrzem Europy w wyścigach motorowodnych, wymagających wielkich umiejętności i nie mniejszej odwagi. Medali największych światowych i europejskich zawodów zebrał worek – 27. Wychował się na stołecznym prawym brzegu Wisły i z najdłuższą z polskich rzek związał się na całe sportowe życie. Podobnie jak z klubem Polonia Warszawa, którego nigdy nie zdradził.

Marcin Najman naruszał zakaz sądu! Mamy dowody, te nagrania rozwiewają wątpliwości

Wizyta w domu Jana Tomaszewskiego

Żaden polski sportowiec nie miał tylu makabrycznych wypadków, co Marszałek: przebite żebrami płuco, przecięte ścięgno w nodze, zdruzgotane biodro, ułamana kość udowa, uraz czaszki, uszkodzony nerw wzrokowy, urwana pięta... W 1982 roku, po bardzo groźnym wypadku podczas zawodów na jeziorze Gatow pod Berlinem, przeżył nawet śmierć kliniczną. Patrząc na fotografie z tamtego wyścigu można odnieść wrażenie, że wybuchła bomba.

Niemcy nazwali Lewandowskiego "nieświeżym piwem". Otrzymał bolesny cios, szokujący atak po latach sukcesów

– Wiatr powiewał wówczas ostro. Byłem na czele stawki i w pewnym momencie łódka ze mną wystrzeliła do góry, a następnie wbiła się w taflę jeziora. Straciłem przytomność. Pływałem twarzą do wody – przypomniał. I nie zrezygnował ze startów.

– Nic takiego mi nawet przez myśl nie przeszło. Jeszcze jesienią tego samego roku wygrałem w Berlinie zawody. Gdy stałem na podium, ówczesny mistrz Europy Szwed Lei Lindel, pocałował mnie w rękę. W następnym sezonie wywalczyłem kolejny tytuł mistrza świata – przypomniał. – Nie zaprzeczę, lubiłem tę adrenalinę. Jak wsiadałem do łódki, to byłem wyprany z uczuć. Zapominałem o żonie, o synach. Kamikadze jednak nie byłem. Nie chciałem się zabić. To prawda, że wiele razy ocierałem się o śmierć, ale... jeszcze żyję. A zdrowie? Wychodzą pourazowe dolegliwości. To w biodrze, to w kręgosłupie, to w lewej nodze, krótszej o dwa centymetry, co jest pozostałością po zdruzgotanym biodrze. Ja po prostu za dużo tego wszystkiego miałem i teraz za to płacę – dodaje Marszałek.

Platini i Blatter idą pod sąd. Niebawem rusza proces o korupcję

W życiu sportowym przezywał ciężkie chwile, ale i prywatnie przeszedł przez dramatyczne momenty. 30 kwietnia minie 15 lat od śmierci jego syna Bernarda, który w 2003 roku został mistrzem globu w klasie O-350, a w dorobku miał jeszcze cztery medale mistrzostw kontynentu. W 2005 roku zaczął startować w tej dyscyplinie drugi syn Bartłomiej.

Sonda
Czy to były udane Igrzyska Olimpijskie dla polskich sportowców?
Najnowsze