Kajakarska czwórka: Beata Mikołajczyk (23 l.), Aneta Konieczna (30 l.), Edyta Dzieniszewska (22 l.) i Dorota Kuczkowska (27 l.), przegrała brąz na dystansie 500 metrów różnicą zaledwie... 48 tysięcznych sekundy!
Na półmetku Polki były trzecie i do końca walczyły z Australijkami o utrzymanie brązowego medalu. Przegrały na samym finiszu. Do brązu zabrakło im centymetrów, rozstrzygnęła fotokomórka.
Po dopłynięciu do mety dziewczyny nie chciały rozmawiać, były wściekłe. Na nie bowiem najbardziej liczono ze wszystkich czterech osad, które w piątek startowały w finałach.
Równie dramatyczny był finał na 1000 metrów kajakarskich dwójek. Polska załoga: Adam Seroczyński (24 l.), Mariusz Kujawski (22 l.), rozpoczęła go bardzo ostrożnie. Po 250 metrach była ostatnia. Na półmetku już piąta. Na mecie wydawało się, ze jest medal. Niestety... Tym razem szybsi byli Włosi - o 78 tysięcznych sekundy!
- Daliśmy z siebie wszystko. Na mecie myślałem, że mamy medal. Nie zauważyliśmy, że wyprzedzili nas Włosi. Z nimi zresztą jest dziwna sprawa. Zawsze świetnie się mobilizują tylko na igrzyska... - mówił Adam Seroczyński.
Jak rozumieć te sugestie o "świetnej mobilizacji" Włochów? Nietrudno się domyślić. To rzeczywiście dziwne, że włoska osada, która na mistrzostwach świata jest dopiero 19., nagle na igrzyskach wygrywa z wicemistrzami świata (Polakami)...
Dwie pozostałe polskie osady, które w piątek walczyły w finałach, nie były już tak blisko medali. Wojciech Tyszyński (24 l.) i Paweł Baraszkiewicz (31 l.) zajęli siódme miejsce w C-2, a czwórka prowadzona przez chorążego polskiej ekipy Marka Twardowskiego (29 l.) była szósta.