Po igrzyskach w Atenach Rogowska (28 l.) przez 5 lat była w sportowym dołku. Jak to się stało, że nagle eksplodowała mistrzowską formą?
- Myślę, że brązowy medal Anny w Atenach był wielką niespodzianką - mówi trener Klima. - Osiągnęła to dzięki ogromnemu talentowi, ale nie była przygotowana mentalnie na tak dobry wynik. Później przyszedł rozgłos, sława, zamieszanie oraz coraz większa presja ze strony kibiców. Myślę, że Ania nie wytrzymała tego psychicznie, pogubiła się technicznie i była klapa.
Rogowska długo odbudowywała formę. Na koniec bardzo jej pomógł trener Klima - polski szkoleniowiec na stale mieszkający i pracujący w Niemczech. Razem z trenerem i mężem w jednej osobie, Jackiem Torlińskim, tyczkarka zdecydowała się skorzystać z porad pana Leszka.
- Gdy przyjechała do naszego ośrodka w Leverkusen, dużo z nią rozmawiałem. Chciałem, żeby pozbyła się zahamowań psychicznych - opowiada trener tyczkarek.
Klima zmodyfikował trening Rogowskiej. Efekty okazały się piorunujące.
- Najważniejsza jest technika przejścia z rozbiegu na tyczkę i na to ją uczuliłem. Miała wreszcie wykorzystać energię rozbiegu i bez oporów włożyć ją w tyczkę. Ania biega bardzo szybko, jest najszybszą tyczkarką świata i tym może bić swoje rywalki - wyjaśnia.
Klima musiał przekonać władze klubu z Leverkusen, żeby pozwoliły Polce trenować w jego grupie.
- Obawiano się, że grupa będzie zbyt liczna i nie poradzę sobie z jej prowadzeniem - mówi. - Ale przekonałem argumentem, że moja zawodniczka Silke Spiegelburg potrzebuje kogoś lepszego od siebie, żeby mogła robić postępy.
Wcześniej pan Leszek miał bardzo niedobre doświadczenia z pomagania polskim lekkoatletom. Stracił przez to... posadę trenera niemieckiej kadry tyczkarzy!
- W 2003 roku podczas mistrzostw świata w Paryżu doradzałem Adamowi Kolasie - opowiada. - Nie spodobało się to mojemu zawodnikowi z kadry Niemiec, Timowi Lobingerowi. Sprawa została nagłośniona przez media i wkrótce straciłem pracę.