Nasi kadrowicze i przyszli reprezentanci są w wieku od kilkunastu do trzydziestu kilku lat. Gdyby czekali na zwykły termin rejestracji, mogliby w nadchodzących tygodniach złapać koronawirusa rujnującego ich formę sportową, a nawet zagrażającego ich życiu. A chodzi tutaj o grupę liczącą raptem kilkuset zawodników. Gorącym orędownikiem inicjatywy jest Robert Korzeniowski. Były czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym jako 52-latek jeszcze nie został zaszczepiony, bo dla osób w jego wieku nie nastał termin rejestracji. Mistrz olimpijski wskazuje ponadto, że nieodpowiedzialne byłoby inwestowanie przez lata w rozwój sportowców, a później zarażanie ich na zakażenie wirusem tuż przed imprezą.
Nie przegap: Stefan Horngacher wyjawił, co naprawdę myśli o polskim skoczku. Były problemy z psychiką
- Całkowicie popieram pomysł zaszczepienia olimpijczyków. I to jak najszybciej. Dziwię się, że do tej pory tego nie uczyniono. Argumenty, że z racji młodych roczników szczepienie im się nie należy, to czysty populizm. Przecież wysoce nieodpowiedzialne byłoby inwestować przez lata w kariery sportowców, a potem narażać ich na zakażenie się przed najważniejszą imprezą. Zaszczepieni powinni być wszyscy uczestniczący w przygotowaniach do igrzysk - także trenerzy, obsługa techniczna i fizjoterapeuci, bo nie każdy z tych ostatnich jest zatrudniony na stanowisku medycznym. Przypomnę, że przed igrzyskami w Rio szczepiliśmy przeciw wirusowi Zika wszystkich sportowców, którzy tego chcieli – podkreśla Korzeniowski w rozmowie z "Super Expressem".