Krakowianin, który przygotowuje się do startu w Rajdzie Sardynii, stwierdził nawet, że mógłby choćby dziś pojechać w bolidzie!
- Jazda w F1 nie byłaby dla mnie wielkim problemem, ale nie dałbym rady rywalizować w pełnym wymiarze na wszystkich torach - przyznał Kubica w wywiadzie dla BBC. - Największy problem z F1 to miejsce w kokpicie. Może pewnego dnia Międzynarodowa Federacja Samochodowa poszerzy wnętrze auta o 10-15 centymetrów. Wtedy mógłbym prowadzić bez kłopotu.
Na razie Robert musi się zadowolić startami w rajdach, w których ograniczenia w ruchomości łokcia i sprawności prawej dłoni nie są tak dotkliwe. Najlepszy dowód to równa jazda w niedawnym Rajdzie Akropolu, w którym Kubica zwyciężył w klasyfikacji WRC-2.
Polski kierowca coraz bardziej optymistycznie patrzy w przyszłość. Przyznaje, że marzy wciąż o powrocie do F1 i ma do tego podstawy. - Najważniejsze, że widzę postęp w leczeniu ręki - opowiada. - W normalnym życiu miewam kłopoty, ale w czasie jazdy poprawa jest widoczna, czy to w aucie, czy w symulatorze.