Do tej pory Kubica jeździł dostarczonym przez Citroena modelem DS3 RRC, startując w klasie WRC-2. Przejście na najwyższą półkę i jazda tym samochodem w wersji WRC to zupełnie inna bajka. Choć auta mają ten sam motor 1,6 turbo, to kilka podzespołów się różni, począwszy od elementów aerodynamicznych po istotne części silnika. W WRC kluczowa jest tzw. zwężka przed turbiną, szersza o 3 mm niż w WRC-2.
- Oznacza to wzrost mocy rzędu 25 koni mechanicznych, z 275 do 300 - tłumaczy nam Kajetanowicz. - Samo w sobie nie ma to jednak takiego przełożenia na szybkość jak wyższy moment obrotowy uzyskiwany przez samochody WRC. Kierowca musi inaczej operować gazem, bo nieco różni się jazda w zakrętach i wychodzenie z łuków. Poza tym auto WRC prowadzi się lepiej przy dużych prędkościach, bo ma lepsze rozwiązania aerodynamiczne, masywniejsze spojlery. Dochodzą do tego wydajniejsze, chłodzone cieczą hamulce, nie ma natomiast poważniejszych różnic w zawieszeniu - dodaje "Kajto", który uważa, że Kubica bez problemów zamieni samochód na szybszy.
Zobacz również: Rajd Wielkiej Brytanii. Robert Kubica pojedzie z innym pilotem
- Robert będzie dobrze czuł to auto, bo ma ono podobną masę, środek ciężkości i prowadzi się w zbliżony sposób - wyjaśnia Kajetanowicz. - Nie będzie się więc musiał bardzo przestawiać, na pewno da radę. Pamiętajmy jednak, że trafi na konkurentów najwyższej klasy - przestrzega mistrz Polski. - Z najlepszymi na świecie kierowcami nie rywalizuje się ot tak, z marszu. Nie spodziewajmy się od razu zwycięstw Kubicy. Na wielkie rezultaty Robert ma czas, ale wierzę, że doczekamy się takich chwil.
Na co stać Kubicę w ostatnim rajdzie w tym roku? - Nie chcę spekulować, ale czuję, że będzie dobrze - mówi Kajetanowicz. - Na razie niech pokaże się z dobrej strony w nowym aucie w ciężkim rajdzie, odbywającym się zwykle w bardzo zmiennej aurze. Trudne warunki będą sprzyjać Kubicy, bo to idealna sytuacja dla dobrego kierowcy.