- Czuję się coraz pewniej na boisku, a miesiąc, który pozostał do EURO, pozwoli mi się odpowiednio przygotować - mówi "Super Expressowi" Boenisch. - Jestem przekonany, że podczas mistrzostw zaprezentuję się nie gorzej niż w dwóch meczach, które rozegrałem 2 lata temu w biało-czerwonych barwach.
- Denerwowałeś się, czekając na ogłoszenie kadry na EURO?
- Tak, bo nie mogłem śledzić relacji z Warszawy na żywo. Nie mam w domu polskiej telewizji i cały czas byłem w kontakcie z rodzicami, którzy oglądali transmisję. Gdy ojciec powiedział mi, że jestem powołany, to odetchnąłem głęboko.
- Mogłeś się spodziewać powołania, bo trener Smuda często powtarzał, że liczy na ciebie...
- Po cichu liczyłem na powołanie, ale 100-procentowa pewność jest wtedy, gdy trener poda nazwiska. A wiadomo, jak długą miałem przerwę w grze.
- No właśnie, w lidze na wiosnę zagrałeś tylko w 4 niepełnych meczach. Będziesz gotowy do walki na EURO?
- Zrobię wszystko, żeby tak było. Jestem zdrowy, trenuję na 100 procent. Trener dał mi szansę w trudnym meczu przeciwko Schalke i myślę, że nie zawiodłem. Kontaktowałem się z trenerem polskiej kadry od przygotowania kondycyjnego, żeby ustalić plan na zgrupowanie w Belek. To obóz regeneracyjny, ale chciałbym na nim solidnie potrenować. Wierzę, że 3 mecze sparingowe przed EURO też mi pomogą.
- W czerwcu kończy ci się kontrakt z Werderem, gdzie zagrasz w nowym sezonie?
- Werder chce, żebym został, złożyli mi wstępną propozycję. Usłyszałem to bezpośrednio od dyrektora klubu Klausa Allofsa. Są też inne kluby z Bundesligi i z zagranicy, które wyraziły wstępne zainteresowanie moją osobą. Tyle mogę powiedzieć teraz na temat mojej przyszłości.