Kowalczyk, która wczoraj na krótko wybiegła na trening, wolałaby, żeby w sobotę warunki pogodowe przypominały piątkowe - było wilgotno, mgliście, padał na zmianę marznący deszcz i niewielki śnieg.
- W piątek wieczorem spodziewaliśmy się ochłodzenia do minus 6 stopni. Potem w ciągu soboty różne zapowiedzi mówią o 7-10 stopniach na plusie i słońcu - wyjaśnia Węgrzyn. - W sumie lepiej chyba mieć taką pogodę jak w piątek. Narty idą szybciej, choć jest bardziej grząsko, ogólnie ciężko. Dla Justyny to jednak lepiej.
SOCZI 2014. Pałka nie wie dlaczego jej karabin znowu był źle ustawiony
Sama zawodniczka zjawi się na stadionie 1-1,5 godziny przed startem zaplanowanym na 13.30 (10.30 polskiego czasu), ale jej serwismeni i współpracownicy przystąpią do akcji o wiele wcześniej.
- My swoją pracę zaczynamy około 8 rano. Musimy zobaczyć, jaka jest pogoda, przygotować cały sprzęt do testowania - mówi Węgrzyn. - Narty są gotowe już dzień wcześniej do kładzenia wszelkich specyfików na deski i wybierania odpowiednich wariantów smarowania. Testowaliśmy już w czwartek, w piątek, pozostanie jeszcze sobota rano na sprawdzanie.
Węgrzyn opowiada o rytuale przedstartowym. - Sprawdzamy najpierw warunki pogodowe i rozpoczynamy selekcję nart. Decydujemy, jaką ilość odpowiednich parafin kłaść na narty, wybieramy proszki, struktury, rozmaite przyspieszacze. To mamy przygotowane do godziny zero, kiedy wskoczymy na narty i zaczniemy testy. Justyna sama zwykle nie wybiera, my jej proponujemy narty. Wcześniej przechodzi przez nasze ręce około 15 par, decyzję podejmuje się często w ostatniej chwili - tłumaczy.
30 km to drugi ulubiony dystans Justyny po 10 km klasykiem. Od kiedy 5 lat temu w MŚ w Libercu zdobyła złoto (styl dowolny), zawsze w dużych imprezach plasuje się na podium. Przed czterema laty na igrzyskach w Vancouver na 30 km klasykiem była pierwsza. Norwegowie uważają jednak, że Polka nie ma szans z ich rodaczkami. Do faworyterk zalicznana jest też Szwedka Kalla. Justyna typowana jest na 4. miejscu.
