Zawodniczka, która na leżąco spudłowała 7 z 8 strzałów (!) sugeruje, że mogło chodzić o niepotrzebne dodatkowe poprawki podczas przestrzeliwania broni przez zawodami, trener Adam Kołodziejczyk uważa zaś, że równie dobrze przyczynić mogło się przypadkowe uderzenie karabinu w czasie biegu.
Soczi 2014. Bródka, Niedźwiedzki i Szymański powalczą o brązowy medal
Co ciekawe, praktycznie identyczny przypadek rozregulowanej przez uderzenie broni miał już miejsce w przypadku Pałki w tym sezonie. Czy to możliwe, żeby coś tak mało prawdopodobnego wydarzyło się po raz drugi?
- Ciężko powiedzieć dlaczego wszystkie moje strzały były pod tarczą – opowiadała załamana Pałka. - Jestem rozczarowana, bo dzisiaj spokojnie mogłyśmy nawet wygrać, patrząc na stratę, która powstała przeze mnie. Kompletnie niezrozumiała jest dla mnie taka duża różnica w strzelaniu. Wiem, że strzelam pewnie, lubię to robić, nie boję się strzelania. Pytałam trenera, na przestrzeliwaniu broni jeszcze podkręcaliśmy pokrętło regulacji, dwa skoki na dół, choć ja byłam przeciwna. Później sprawdziłam jeszcze raz, strzelanie było w centrum. Poszłam się rozgrzewać, zostawiłam karabin pod opieką, nikt do niego nie miał dostępu. To nadzwyczajne i nie mogę pojąć, co się stało. Potem mówiłam trenerowi o tym podkręcaniu, że niepotrzebnie to robiliśmy, ale on po biegu uważał, że to nie mogło mieć tak dużego wpływu na strzelanie – mówiła Pałka.
- Musiała to być awaria przyrządów celowniczych karabinu – tłumaczy trener Kołodziejczyk. - Każde potrącenie może mieć taki skutek, nawet przy rozpakowywaniu broni już po przestrzeliwaniu może się coś takiego wydarzyć. Strzały padały na godzinie piątej, na dole po prawej stronie. To jest osiem, dziesięć skoków na przyrządach ustawiających celownik w porównaniu do tego co było na przestrzeliwaniu. To olbrzymi rozrzut.
MŻ, Soczi