Obrazki sprzed rewanżowego meczu finału Copa Libertadores River Plate - Boca Juniors obiegły błyskawicznie cały świat, wywołując lawinę negatywnych komentarzy wśród kibiców z kolejnych krajów. Nic dziwnego, na takie zachowania nie powinno być przyzwolenia. Gdy zespół Boca Juniors pędził autokarem przez ulice Buenos Aires, pojazd został zaatakowany przez bandytów ubranych w klubowe barwy River Plate. Wybito niemal wszystkie szyby, a kapitan zespołu miał kawałek szkła w oku. Oprócz tego kilku z zawodników nie mogło powstrzymać wymiotów od gazu, jaki dostał się do środka po interwencji policjantów.
To jednak nie wszystko. Gdy kilka karetek z poszkodowanymi piłkarzami wracało na stadion, również zostały one zaatakowane przez chuliganów. Wcześniej w Internecie pojawił się filmik, pokazujący skalę głupoty tych ludzi. Widać na nim, jak malutkie dziecko ubierane jest przez starszego "kibica" w pas z rac. Środki pirotechniczne zostały przyklejone do dziecięcego ciała. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby doszło do zapłonu...
Sprawa odbiła się głośnym echem na całym świecie. Oberwało się również szefowi FIFA i władzom CONMEBOL. Strony te naciskały bowiem na rozegranie meczu, choć piłkarze nie byli w stanie nawet wyjść na rozgrzewkę. Nie brakuje głosów, że twarde stanowisko wzięło się wyłącznie z chciwości i ewentualnych strat z tytułu praw telewizyjnych po przełożeniu spotkania. Ostatecznie jednak władze musiały się ugiąć. Oba zespoły wniosły o przełożenie spotkania i ostatecznie zostanie rozegrane ono w niedzielę o 21:00 czasu polskiego. W pierwszym meczu padł remis 2:2.