Zamach terrorystyczny na lotnisku w Brukseli miał miejsce w marcu 2016 roku. Zginęły w nim 32 osoby, a ponad 300 zostało rannych. Jedną z ofiar była nastoletnia Beatrice de Lavalette, której ratownicy nie dawali szans na przeżycie. Po eksplozji została oznaczona kodem czerwonym, więc udzielenie jej pomocy nie było priorytetem. Gdy obudziła się po wybuchu, chciała dojść do wejścia, z którego wpadało światło. Jednak było to niemożliwe – nastolatka nie mogła się ruszyć i zrozumiała, że właśnie straciła obie nogi. Wykrwawiała się, ale na szczęście jeden ze strażaków zdążył ją uratować.
Zobacz także: Kuriozalna dyskwalifikacja w Tokio! Paraolimpijczyk wygrał złoto, ale natychmiast je stracił
Zapadła w stan śpiączki farmakologicznej ze złamanym kręgosłupem, bez nóg i z poparzeniami drugiego oraz trzeciego stopnia. Po przebudzeniu odwiedził ją amerykański ambasador, który zażartował w związku z nadchodzącymi igrzyskami w Rio de Janeiro. - Widzimy się na Paraolimpiadzie w Tokio – rzucił, by podnieść załamaną dziewczynę na duchu. Być może już wtedy wiedział, że de Lavalette uwielbia jeździć konno.
Tak wyglądała ceremonia otwarcia Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio
Od dzieciństwa dziewczyna spędzała dużo czasu z końmi, a pasję przejęła po swojej mamie. To właśnie matka sprowadziła ukochaną klacz córki, DeeDee, na szpitalny parking, gdy ta przechodziła rehabilitację w USA. Ten moment stał się początkiem nowego życia Beatrice, która na poważnie wzięła słowa ambasadora.
- Moim celem był wyjazd na Igrzyska Paraolimpijskie. Chciałam wystartować w paraujeżdżeniu. Wcześniej byłam świetnym jeźdźcem, ale musiałam nauczyć się wszystkiego od nowa. Nie potrafiłam kontrolować konia bez nóg. Z czasem ciało zaczęło odnajdywać się w nowej sytuacji, a ja prowadziłam konia za pomocą bata – wyznała de Lavalette.
Nie przegap! Zaskakujący pojedynek naszych bokserów. Kto był górą: Kownacki czy Adamek?
Ciężki wysiłek doprowadził ją do kadry paraolimpijskiej USA na igrzyska w Tokio. W startach indywidualnych zajęła 5. i 6. miejsce. Jednak to nie wyniki definiują jej życie, a pasja, którą w dalszym ciągu może rozwijać. - Gdyby nie zamach z 2016 roku, byłabym inną osobą. Obejrzałam nagranie z eksplozji i zrozumiałam, jak blisko wybuchu się znajdowałam. To cud, że dziś żyję i dalej robię to, co kocham – przyznała 22-letnia paraolimpijka.