Ten Miś jest w dobrej formie dziś

2008-07-30 5:00

Ale trafił z formą! Polski dyskobol może wykręcić w Pekinie medal.

- Miś się przebudził! - śmieje się Piotr Małachowski (25 l.). Polski dyskobol od dwóch lat należy do światowej czołówki, ale ciągle nie mógł pokonać bariery 67 metrów. Aż do niedzieli. Nazywany Misiem siłacz machnął dyskiem 68,65 m, pobił własny rekord Polski, a najlepsze szykuje na Pekin.

- Od pewnego czasu na treningach mój dysk lądował regularnie na 66.-67. metrze i tylko czekałem, żeby na zawodach padł ten właściwy strzał - komentuje świetny rezultat Małachowski.

Wczesną wiosną niespodziewanie dopadły go bóle mięśni piersiowych. Treningów nie przerwał, ale nie mógł wykonywać ćwiczeń siłowych. Wyciska teraz w pozycji leżącej sztangę ważącą 160 kg, a w przysiadzie zakłada na klatkę piersiową 250 kg, czyli dwa razy tyle, ile sam waży. - Ale to nie wszystko. Zmieniłem też podejście mentalne dzięki pracy z psychologiem. Zacząłem lepiej sam czuć popełniane błędy - wyjaśnia. - Tak naprawdę jeszcze nie pokazałem, na co mnie stać. Przy samym wyrzucie ręka jeszcze za bardzo odchodzi mi w prawo - mówi świadomy własnej niedoskonałości "Miś".

Kiedyś Małachowski grał na trąbce w orkiestrze straży pożarnej. - Gdybym teraz miał coś zagrać, byłaby to muzyka rytmiczna, porywająca do działania - mówi. - Oddałaby mój obecny stan ducha.

Dzięki podwójnym dochodom - stypendium kadrowemu i wynagrodzeniu z wojska - mógł zrezygnować z pracy bramkarza w dyskotekach. W oddziale sportowym we Wrocławiu ma etat od 4 lat i stopień starszego szeregowego.

A jak będzie w Pekinie? Rozbudzony "Miś" może zagrozić faworytom do medali. Jego trener, Witold Suski, obawia się tylko jednego - ciężkiego i dusznego powietrza w Pekinie, które może wytrącić z organizmu "Misia" ważne pierwiastki.

Najnowsze