- Oczywiście. I ile przyjemniej podnosić taki słodki ciężar, niż brać do ręki żelastwo - podchwytuje Tomek.
Znowu w trasę
Złoty medalista i jego sympatia mają tylko kilka dni dla siebie, bo już w sobotę Majewski leci na mityng do Padwy. Potem czeka go jeszcze pięć wrześniowych startów. Nie będzie czasu, by uczcić 27. urodziny Tomasza (w sobotę).
- Zawsze lubiłam dużych mężczyzn, ale nie zawsze się trafiali. Aż nagle przyszedł jeden, który idealnie pasuje - śmieje się Ania, której rude włosy wcale nie są dłuższe od czarnej czupryny Tomka.
- A jego włosy także mi się podobają. Kiedy się czasem zdecyduje trochę je ściąć, nie pozwala mi tego zrobić, tylko idzie do fryzjera - dodaje.
Obydwoje pochodzą z Mazowsza. Poznali się cztery lata temu, podczas studiów. Tomek jest wyższy od Ani o 28 cm (ma aż 204) i ponad dwa razy cięższy (Ania przyznaje się do 64 kg). On jest sportowcem, ale studiował politologię, a teraz myśli o kolejnych studiach, być może dziennikarskich. Ona ukończyła AWF ze specjalnością trenera siatkówki, ale czynnym sportowcem nigdy nie była.
Ania też pchała
- Podczas studiów pchnęłam jednak ponad 8 metrów damską kulą, czterokilogramową - wyjawia.
- A kiedyś spróbowałam pchnąć kulą Tomka (która waży 7,26 kilograma - przyp. red.). Owszem, wyleciała poza koło, ale trzech metrów chyba nie udało się rzucić - przyznaje ze śmiechem.
Mistrz olimpijski zapowiada, że teraz - kiedy młodzi są razem - każdego dnia będzie uzupełniał trening noszeniem swojej dziewczyny na rękach.