Vancouver 2010: Technologiczne nowinki Kanadyjczyków

2010-02-11 15:38

Jak zmniejszyć tarcie między panczeną, a lodem, między nartą a śniegiem, między płozą sanek i bobsleja a torem w lodowej rynnie? To pytanie nęka od lat technologów przygotowujących sprzęt dla przyszłych mistrzów zimowych igrzysk.

Zmniejszone tarcie oznacza, że narta, łyżwa lub sanki jadą szybciej, a zawodnik zużywa mniej energii. Ten zapas może wykorzystać na finiszu biegu i zjazdu. Wystarczy sekunda, czasem dziesiąta, a nawet setne jej ułamki.

Pod koniec lat 60. zaczęła się złota era w historii saneczkarstwa NRD. Zawodnicy, a zwłaszcza zawodniczki tego budującego socjalizm kraju, triumfami na torze dowodzili przewagi tego systemu na reprezentantami "zgniłego" kapitalizmu.

Do zrealizowania celu zaangażowano parę sportowych instytutów, jedne preparowały zawodników, a inne sprzęt. W jednym z nich ktoś wpadł na pomysł by płozy NRD-owskich sanek podgrzewać elektrycznością.

Przeczytaj koniecznie: Igrzyska elektroniki

Tworząca się pod nimi warstewka wody zmniejszała tarcie, sanki pędziły szybciej, niż te które tarły o suchy lód.Parę lat później podgrzewania płóz zabroniono, a sędziowie rygorystycznie sprawdzali to przed startem, ale parę medali w ten sposób załatwić się udało.

NRD już nie ma, a socjalizm ostał się już tylko w politycznych skansenach. Ale „zbrojeniowy wyścig”  przed igrzyskami trwa. Kanadyjczycy poszli w nim o krok dalej od naukowców z NRD. Płoza lub ślizg po wodzie jedzie szybciej, ale jeśli zlikwidować również tarcie o wodę, to szybkość jeszcze wzrośnie.

Czytaj dalej>>>


Kanadyjskie instytuty zajmujące się technologią materiałową znalazły nowy rodzaj polietylenu. Na jego powierzchnię nanosi się nanocząsteczki i tę warstwę traktuje laserem.

Zobacz też: Problemy z pogodą

Ale mniejsza o techniczne szczegóły – efektem jest ślizg, którego ... nie można zamoczyć, bo odpycha cząsteczki wody. 

On ma dać przewagę  kanadyjskim snowboardom, nartom i sporządzonym ze specjalnych stopów płozom bobslejów.

Gdyby okazało się, że te cuda techniki dały wyraźnie fory używającym ich zawodnikom, MKOl. znalazłby się w poważnym kłopocie. Może nie odebrałby medali, ale kto wie czy na następnych igrzyskach sportowcy nie startowali by na nartach i łyżwach „przydziałowych”, wszystkich tej samej marki i typu, tak by nikt nie był pokrzywdzony w technologicznym wyścigu.

O takim rozwiązaniu w MKOl. mówi się od dość dawna, ale trwa tam również skierowany w przeciwną stronę lobbing wielkich firm produkujących sportowy sprzęt, które po igrzyskach na sprzedaży „cudownych” nart, łyżew i innego sprzętu będą zarabiać krocie. Ten lobbing jak dotąd jest zabójczo skuteczny.

Najnowsze