Wszystkie serie kiedyś się kończą. Tak samo było ze zwycięską passą Widzewa. Podopieczni Franciszka Smudy wygrali sześć spotkań z rzędu, ale w końcu zatrzymał ich Huragan Morąg. W ostatniej kolejce widzewiacy zremisowali z tą drużyną 1:1. Mimo to wskoczyli na fotel lidera, bo prowadząca w tabeli Lechia Tomaszów Mazowiecki niespodziewanie przegrała aż 1:4 z Pelikanem Łowicz. Teraz wszystko w rękach Widzewa. Czy faworyci do awansu zbudują przewagę nad rywalami? Na razie są na pierwszym miejscu dzięki lepszemu bilansowi bramek niż Lechia i Sokół Aleksandrów Łódzki.
W piątek Widzew podejmuje w Łodzi warszawski Ursus, który też jest wysoko w tabeli. Drużyna z zachodnich przedmieści stolicy zajmuje 4. miejsce. Ma tylko dwa punkty mniej niż Widzew. Łodzianie znów będą mogli liczyć na głośny doping swoich fanatycznych kibiców. Stadion znów ma się wypełnić po brzegi. Czy fani poniosą łodzian do siódmego w sezonie zwycięstwa?
- Z tych piłkarzy, których mamy musimy budować drużynę, która da awans. Nie zawsze udaje się jednak zagrać tak, by zwyciężyć. Mamy młodych piłkarzy, którym trzeba pomóc w najprostszych sytuacjach, bo presja, jaka na nich, ciąży jest duża - powiedział przed meczem z Ursusem trener Franciszek Smuda.
Mecz Widzew - Ursus zostanie rozegrany w piątek 22 września o godz. 19.10. Spotkanie można oglądać na Widzew TV (klubowa telewizja). To płatna usługa.